Opis: Drugi tom bestsellerowej powieści „Szubienicznik” – dla fanów powieści historycznych i kryminalnych.
Tropiciel złoczyńców gwałcicielem i mordercą?
Podstarości Jacek Zaremba został oskarżony o okrutne zbrodnie. Czy dowiedzie swej niewinności i tego, że padł ofiarą diabolicznych knowań? A może Zaremba to wilk w owczej skórze?
Kontynuacja „Szubienicznika” do ostatniej chwili trzyma czytelnika w napięciu. Stare tropy jeszcze bardziej się plączą, nowe fakty wychodzą na jaw. Intryga sięga cesarskiego dworu w Wiedniu. Kto jest kim w tej tajemniczej rozgrywce?
Sherlock Holmes w kontuszu powraca!
Po fantastycznej pierwszej części najnowszej serii Jacek Piekara w wielkim stylu wrócił z częścią drugą Szubienicznika [recenzja]. Ujęcie go pierwszy raz w dłonie było jedną z tych chwil, kiedy czuję potrzebę skakania z radości. Moja cierpliwość została nagrodzona! Oto po dłużącym się niemiłosiernie czasie czekania trzymałam w rękach książkę, która nie tylko kolejny razy mogła poszczycić się niesamowitą okładką, ale też - jak się okazało - jeszcze lepszym wnętrzem. Jak to zwykle u Piekary bywa.
Do drugiej części Szubienicznika podchodziłam z niezwykle optymistycznym nastawieniem, co nawet (a może zwłaszcza) w przypadku ulubionych autorów nie jest dobrym pomysłem - najmniejsze potknięcie wystarczy, by czytelnika zawieść i odebrać mu przyjemność czytania. Wygórowane oczekiwania nie zawsze zostają zaspokojone... Tym razem miałam szczęście, ponieważ Piekara pokazał się z najlepszej strony; nie tylko trzymał fason, by napisać powieść na takim samym poziomie jak pierwsza część, ale był w szczytowej formie i kolejny tom okazał się jeszcze lepszy od poprzedniego. Kolejny raz zawyżył poprzeczkę, zatem... Jak będzie przy kolejnych częściach? Zobaczymy.
Pan Jacek z właściwą sobie pieczołowitością oddaje realia szlacheckiej Rzeczpospolitej; mogłabym rzec, że w tym względzie nie ustępuje pola znakomitemu Komudzie. Ot, te Jacki tak już chyba mają, że za co się wezmą, to im to, co najmniej, dobrze wychodzi. Tak więc podczas zagłębiania się w przygody podstarościego Zaremby nie tylko zetkniemy się z prawdziwym kunsztem literackim, ale też odbierzemy naprawdę interesującą lekcję historii - żaden podręcznik, żadna szkolna lekcja nie nauczyły mnie tyle o własnej kulturze, co ta książka. Pijemy na umór, jemy, ile wlezie, chędożymy, co się pod rękę nawinie... Bez owijania w bawełnę, choć ozdobione pięknymi słowy.
Piekara słynie głównie z cyklu inkwizytorskiego (znam, czytałam, polecam), choć na swoim koncie ma wiele innych, naprawdę świetnych książek. Sęk w tym, że są cyniczne. Nie narzekam, do mnie cynizm przemawia znacznie bardziej niż romantyzm, jednakże nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że Szubienicznikiem autor udowonił, że równie swobodnie posługuje się przekleństwami, co pięknie stylizowaną na staropolski polszczyzną. Że nie mając do dyspozycji klubu, dragów i łatwych dziewczynek, wciąż pisze książki przenikliwe, błyskotliwe, a ponadto interesujące i... genialne. Bo wątku kryminalnego w najnowszej serii Piekary nie powstydziłby się sam autor Holmesa. Zwroty akcji, drobniutkie szczegóły, nieprzewidywalne, choć realistyczne postacie... To elementy, którymi mistrzowsko operował pan Jacek. Pokazał, że żelazną logiką szafuje równie łatwo co wątkami fantasy w innych swych dziełach.
W ostatecznym rozrachunku bez cienia wahania mogę powiedzieć, że Jacek Piekara to prawdziwy mistrz w literackim fachu. Tworzy dzieła, które nie tylko ciekawią i zapewniają chwile dobrej zabawy, ale też zmusza czytelnika do samodzielnego myślenia. I to nie tylko nad wątkiem kryminalnym, lecz także nad przesłaniem płynącym z samej powieści. Gdyby na rynku pojawiło się więcej takich autorów, życie recenzentów byłoby prawdziwym rajem.
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części, a póki co... polecam Wam tę powieść, mając nadzieję, że pokochacie ją równie mocno jak ja!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
Moja ocena: 10/10 (arcydzieło)