poniedziałek, 15 lipca 2013

3. "Klątwa Tygrysa" - Colleen Houck



Skala ocen   :         
1 - beznadziejna     
2 - słaba                
3 - przeciętna        
4 - dobra              
5 - bardzo dobra  
6 - rewelacyjna    
*7 - wybitna        



 Opis książki nieszczególnie mnie zachwycił - klątwa, niebezpieczeństwo, miłość?  Ot, kolejna powieść, jakich wiele! - pomyślałam, ale książkę kupiłam. Mamie na urodziny, ponieważ wiedziałam, że ją zainteresowała. Zanim zdążyłam lekturę dokończyć, na półce stały kolejne części; dzieło mojej rodzicielki. Jestem jej wdzięczna, bo powieść okazała się naprawdę interesująca, ekscytująca i wprost ją pochłaniałam. 

 Zdarzały się momenty, gdy opisy były nieco przydługie i człowiek niecierpliwił się, oczekując akcji. Chwała autorce, że owa akcja następowała!


 Główna bohaterka okazała się tak normalna, jak to tylko możliwe, wprost czuło się, że ma z naszym zwyczajnym życiem po drodze. Nie zmieniło się to ani na jotę, gdy okazało się, że jest wybranką hinduskiej bogini, mającą... do wykonania pewne zadanie.  Byłam w stanie doskonale ją zrozumieć, nawet kiedy powstrzymywała się od miłości do faceta idealnego. Jest naprawdę dobrze wykreowaną postacią, podobnie zresztą jak i pozostałe. 


 Pomysł na powieść jest oryginalny, nie spotkałam się jeszcze z czymś podobnym. Mimo wszystko od chwili, gdy Kelsey poznaje Dhirena (naszego tygrysa, którego imię postanowiła uporczywie zdrabniać do formy Ren, co mnie lekko zirytowało) czytelnik po prostu podskórnie czuje, że ten tygrys okaże się wyjątkowy i zapewne to on będzie obciążony ową klątwą. No i się nie myli... Ale tu domysły się kończą, ponieważ dalej akcja zostaje poprowadzona niezwykle sprawnie, z ekspresją, zaskakują zwroty akcji i nowe wątki. Po drodze zostajemy uraczeni lekcjami na temat indyjskiej kultury, religii i historii. Proszę się nie obawiać, wszystko podano w jak najbardziej przystępny i lekko strawny sposób, jakby mimochodem.


 Nie mam ani grama wątpliwości, dlaczego "Klątwa Tygrysa" stała się bestsellerem, co często zdarzało mi się w przypadku innych książek. Epilog rozbudza kolejną falę ciekawości, sprawiając, że uśpiony wątek z pierwszej strony zapala w naszej głowie czerwoną lampkę i z jeszcze większą niecierpliwością siegamy po kolejną część. Ba, tutaj nawet wątek miłosny nie przeszkadza - Ren jest mężczyzną niezwykle interesującym, ale jego brat skutecznie robi mu konkurencję w bitwie na najlepszą postać męską. Czy ją wygrywa? To już musicie ocenić sami, przeczytawszy tę książkę. 

To idealna wakacyjna lektura!


Moja ocena: 6 (rewelacyjna)



6 komentarzy:

  1. Sama ową ksiazke oceniam na 7, według twojej skali. Na ksiazkę trafiłam, gdy jeszcze wschodziła na firnament bestselerów, ale opis mnie nie zachwycił. Prawdna miłośc? Klątwa? Namiętnąść jakaś tam bla bla... Nie wiem czemu, ale zajechało mi to Zmierzchiem, którego oficjalnie nie trawię. Dopiero gdy przypadkowo trafiłam na recenzję Klątwy Tygrsa to naprawdę ksiażka mnie wicągnęła... Niby taka sobie, początek i pierwsze rozdziały mnie nie urzekły ale potem zaczęłam się wciągać i pod koniec tomu pierwszego wiedziałam, że jestem juz całkowicie zniewolona przez tą historię. W miesiąc wciągnęłam całą serię, chcąc wiecej i więcej... Jeden tom zajmował mi parę dni, a ograniczało mnie tylko kieszonkowe. Nie jestem fanką "i wszyscy żyli długo i szczęśliwie", bo dla mnie to nie niesie znamienia... Czymże są przygody, niebezpieczeństwa, gdy nic po nich nam nie zostaje? Gdy nic nie tracimy? Bo to jest dla mnie cena niebezpieczeństwa - utrata. Tu zostałam zaspokojona całkowicie, mimo iż Kelsey była w końcu z Renem (na co miałam wielką nadizeję, bo zawsze wolałam jego od Kishana), wystarczy, że ich "być i nie być" było całkowicie burzliwe w trakcie historii. Ostatnia książka była zdecydowanie najbardziej zaskakująca, a zakończenie szokujące i takie, którego nikt napewno się nie spodziewał. Ae się rozpisałam :P W kazdym razie - cieszę się, że wszystkie najmniejsze, najdrobniejsze wątki Klątwy niczym małe puzzle połączyły się we wspaniałą, spujną całosc, a zakończenie nie było wymuszone. Autorka nie parła do happy endu, tylko stworzyła sensowne zakonczenie, w którym wszyscy odnaleźli spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi walnęłaś spoilera z tym Renem :'(

      Usuń
    2. Hahah :D Przepraszam. :3 po prostu nigdy nie mogę sie powstrzymać. Zawsze polecam moim znajomym ksiązki i zarażam ich nimi, czytając im moje cytaciki, a potem, gdy juz się wciagną, trajkoczę im o nich ciagle i ciągle zdradzam, co bedzie dalej :D Sorka jeszcze raz xD

      Usuń
  2. Polecam jeśli jeszcze nie przeczytałaś ksiązkę Grahama Masterton'a "Zła przepowiednia"

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele razy widziałam tę książkę w księgarni, ale jakoś nigdy mnie do niej nie ciągneło. Dzięki Tobie idę jutro ją kupić XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny raz dzięki :D Już mi się za przeproszeniem rzygać chce tym tytułem bo wszędzie go widzę, ale chyba sama się w nią wciągnę haha :D

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)