środa, 27 sierpnia 2014

102. Przedpremierowo: "Po drugiej stronie rozmiaru" - Tadeusz Kupiecki


PREMIERA: wrzesień 2014 r.

Opis: Rok 2049. Od prawie trzydziestu lat trwa wojna między ludźmi i krasnalami. Zniszczona została cała powierzchnia planety. Jeszcze tylko nieliczne punkty oporu trwają w zrujnowanych miastach i nielicznych skrzatowiskach znajdujących się głęboko pod ziemią. Promieniowanie radioaktywne zamienia ludzi i skrzaty w mutantów.
Obie strony przygotowują się do zadania ostatecznego ciosu. Ludziom udaje się skonstruować maszynę minimalizującą człowieka do wielkości skrzata. Pomniejszeni w ten sposób zwiadowcy wyruszają z zadaniem przedarcia się na terytorium wroga. Ale i druga strona przygotowuje dla ludzi niespodziankę...Tymczasem pojawia się trzecia siła – nowy, groźny gatunek, chcący wykorzystać trwającą wojnę do własnych celów.Czy ludzie i krasnale będą potrafili zjednoczyć się do wspólnej walki z nowym wrogiem?

 O mojej słabości do uniwersum S.T.A.L.K.E.R. czy Metro 2033 wiadomo nie od dziś. Tam także biegają tacy uroczy panowie w mundurkach, maskach przeciwgazowych i z karabinami w ręku. Dokładnie jak ten ktoś z okładki, która to okładka - co tu kryć - w pierwszej kolejności zwróciła moją uwagę. Nazwisko autora ani tytuł książki nic mi nie mówiły, opis namieszał jeszcze więcej... Pomyślałam sobie: Skrzaty? Krasnale? Jaką fazę trzeba mieć, by coś takiego wymyślić?

 Otóż niemałą, moi drodzy. Wciąż się zastanawiam, skąd autor bierze towar, bo dilera ma naprawdę dobrego, co też przekłada się na całokształt stworzonej przez Kupieckiego powieści. Wciąga od pierwszych stron, choć Czytelnik nieustannie zadaje sobie pytanie: co wspólnego mają krasnale z apokalipsą? Myślałam nad tym intensywnie i nic konstruktywnego nie wydumałam. Może to i lepiej. Ale bez obaw: autor wszystko jasno i klarownie wyjaśnia już na początku. Przy tym robi to z właściwym sobie wdziękiem i lekkością, a także logiką. Bo w Po drugiej stronie rozmiaru każdy wątek logicznie łączy się z innym, co prowadzi do niesamowitych oraz zaskakujących zwrotów akcji i niespodzianek. Uwierzcie na słowo: logiczne (to słowo będzie powtarzać się często) połączenie tylu nitek nie jest łatwe.

 Tadeusz Kupiecki zabiera nas w niesamowicie realnie wykreowany świat postapo. Krasnale przestają być tylko uroczymi ludzikami z bajek dla dzieci, a stają się śmiertelnie groźnym przeciwnikiem, który włada technologią wyprzedzającą ludzką o kilka tysiącleci. Dlatego też ostrzegam: autor niszczy dziecięco miłe wspomnienia o krasnoludkach! I zastępuje je takimi o rasie inteligentniejszej od nas, ludzi, która wycięła w pień połowę naszej populacji. Główna tematyka to wojna, ale nietrudno dostrzec przemycone przez autora ważne wartości takie jak: przyjaźń, tolerancja, miłość, a także honor, który nie pozwala opuścić placu boju do samego końca. I za to, że nie było to kolejna pusta opowiastka o radiacji, jestem panu Kupieckiemu niezmiernie wdzięczna. 

 Oraz za to, że stworzył bohaterów, z którymi mogłam się utożsamiać, których mogłam polubić, pokochać, do których mogłam się przywiązać i czuć łzy napływające do oczu, gdy ginęli, ale też takich, którzy nie zasłużyli nawet na odrobinę sympatii, mimo to bez trudu Czytelnik pojmuje kierujące nimi pobudki. Krasnale już nigdy nie będą dla mnie takie same. Myśląc o nich, będę miała przed oczami Lola, Pinga, Dużego Bubu, Berberysa... I wielu, wielu innych, którzy w taki czy inny sposób podbili moje serce. Tak samo będę miło wspominać moich ludzkich pobratymców: Franka, Seta, Hicksa... Ta książka jest jedną z tych, których się nie zapomina i po których ma się kaca. Ale pociesza mnie jedno: będzie druga część! (a przynajmniej takie wnioski wysnułam na podstawie zakończenia).

Po drugiej stronie rozmiaru zniszczy Wasze dziecięce wspomnienia o krasnoludkach, jednakże dostarczy innych, nowych, dzięki którym skrzaty już zawsze będą zajmowały naczelne miejsce w Waszych sercach.
Jeśli/kiedy zostanie wydana druga część, pierwsza po nią pobiegnę.
POLECAM TĘ KSIĄŻKĘ wszystkim miłośnikom postapo oraz mocnej akcji. Romantycy raczej nie uświadczą tutaj wzniesień przy świetle księżyca.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res!

Moja ocena: 9/10 (wybitna)

4 komentarze:

  1. Dokładnie tak samo zareagowałam na te krasnale w opisie. ;) Nic, tylko przecierać oczy ze zdumienia. Oryginalny pomysł, trzeba przyznać. Ale u mnie taka książka nie zniszczyłaby pozytywnego wizerunku - już te krasnoludki Disneya wydawały mi się podejrzane. ;) A co dopiero niektóre ogrodowe krasnale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie tam zawsze były małym, nieszkodliwym żyjątkiem, a tu proszę... :D

      Usuń
  2. Jeżeli jesteście zainteresowani książką zapraszam na mój funpage. www.facebook.com/TadeuszKupiecki

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)