poniedziałek, 5 stycznia 2015

118. "Strefa Pawłowa" - Sławomir Michał


Opis: Nieodległa przyszłość. Zjednoczone Obwody Ruskie. Świat u schyłku zagłady. 35-letni profesor Ilja Andrejewicz Pawluczenko, oficjalnie ekspert do spraw bezpieczeństwa atomowego, pracuje w instytucie naukowym w Kutuzowsku, mieście-widmie, gdzie jeszcze nie tak dawno rozbrzmiewał śmiech dzieci, a pełne zieleni aleje wypełniały tłumy spacerujących po pracy mieszkańców. Dziś miasto znajduje się w stanie oblężenia przez owianą tajemniczą aurą Błękitną Armię.

Etat w instytucie profesor traktuje jedynie jako pretekst. W rzeczywistości przybył do oblężonego miasta po to, by na zlecenie architekta światowego kryzysu, byłego prezydenta Rumianowa, zorganizować tajną ekspedycję do centrum zakazanej Strefy Pawłowa, by zniszczyć legendarną Świątynię Zagłady. Przy pomocy lokalnego półświatka i w tajemnicy przed wojskowym dowództwem tworzy czteroosobową drużynę, która wydostaje się z miasta i rozpoczyna dramatyczną wędrówkę przez spalony słońcem step.

Jakie są prawdziwe motywy profesora? Co znajduje się w centrum Strefy Pawłowa i kto tak naprawdę zamierza ocalić ludzkość? Czy można ją jeszcze ocalić? Czy mordercza wędrówka przez skażone atomem terytorium w ogóle ma sens.

 Ruskie, atomówki, strefy i afery? Biere, panie! A że okładka dziwna? Tym bardziej!

 Do czytania zabrałam się z entuzjazmem, pozycja zbyt kojarzyła mi się ze S.T.A.L.K.E.R.-em, by mogło być inaczej. Problemy napotkałam już na początku. Bo niby jakiś tam profesor poleca, porównuje do innych wielkich książek w tych klimatach, ale dla mnie, skromnej czytelniczki i bloggerki, czytanie szło jak po grudzie. Wróć. Czytałam mniej więcej tak, jak chodzi ślepy: po omacku, bo nie było wiadomo, o co biega. Miałam przy tym takie dziwne przeczucie, że do samego końca nie zrozumiem, o co rozchodziło się autorowi.

 Przemogłam początkową niechęć i brnęłam w powieść dalej, w końcu mimo wszystko zapowiadało się ciekawie. Owszem, akcja rozkręciła się, nawet sam Pawluczenko zdjął krawat, atmosfera trochę się rozluźniła, by zaraz zaskakiwać nagłymi zwrotami akcji, napięciem. Było tak nieprzewidywalnie, jak nieprzewidywalnie może być w Zonie, czy też w tym przypadku Strefie Pawłowa. Emocjonująco. Psychotycznie. Za stworzenie tak porywającego, sugestywnego klimatu autorowi należą się brawa.

 Opis pięknie opowiada o mieście-widmie (którym Kutuzowsk był bez wątpienia, niemal jak owiany legendą Czarnobyl), jakiejś Błękitnej Armii, która bynajmniej z tą naszą, historyczną Błękitną Armią (lub tzw. Armią Hallera) niewiele ma wspólnego. Służą w niej duchy, których wszyscy się boją, a o których nikt nic nie wie poza tym, że są straszne i żołnierze z kutuzowskiego regimentu dezerterują, przechodzą do nich. Bo takie mają fajne hasełka, dosyć radykalne (ludzie powinni wyginąć) ale nie szkodzi, dają nowe mundury przecież... Pozwoliłam sobie na trochę ironii z jednego powodu: duchy są tak tajemnicze, że biedny czytelnik do końca nic o nich nie wie. I nie jest to niewiedza z gatunku tych, które rozpalają wyobraźnię, wręcz przeciwnie, ma się uczucie, że nie udzielono fundamentalnych wyjaśnień.

 Autor stworzył niebanalną historię. Historię Pawluczenki, współczesnego mu świata, nie krępował się w dawaniu upustu swojej wyobraźni. I choć bez wątpienia jest to plus, to jednak największą zaletą tej książki jest główny bohater. Nie, nawet nie on sam. Tytułowa Strefa Pawłowa jest czymś, co winno zyskać miano mistrza ceremonii. Wszystko przez nią. A Ilja Andrejewicz oraz jego przyjaciele posłużyli jedynie jako narzędzia do ukazania jej groźnego piękna. Mogłabym naprawdę długo rozwodzić się nad tym, co działo się po wkroczeniu na ten skażony teren, ale nie chcę spoilerować. Wiedzcie jedno: było mocno. Było ostro. To trzeba przeczytać.

Stefa Pawłowa to powieść dla ludzi gotowych na...
wszystko.
Polecam!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)

6 komentarzy:

  1. Zatopiłem się w lekturze i doszedłem do 200 strony i nagle wzięła mnie jakaś niechęć do książki. Ciągle nie mogę jej skończyć. Oby ta zła passa szybko przeminęła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie początek było trudno przemóc, a później wciągnęła strasznie. Czytaj, czytaj, bo finał naprawdę mocno zaskoczy ;)

      Usuń
    2. Skoro tak mówisz to przerywam lekturę "Prowincji pełnej gwiazd" na rzecz "Strefy Pawłowa"

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz (bo będę winna xD) :D

      Usuń
  2. Ciekawa pozycja, mam ją nawet na półce, ale jakoś mnie nie ciągnęło. Dzięki Tobie chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabieraj się czym prędzej do czytania, a jeśli gdzieś po drodze poczujesz niechęć - nie daj się jej pokonać, bo książka naprawdę warta przeczytania w całości =)

      Usuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)