Opis: Jego przeznaczeniem jest ocalać innych od niechybnej śmierci…
Dno Czarciego Oka skrywa straszną tajemnicę.
Pełno w nim okaleczonych ludzkich zwłok, a każde z ciał pozbawiono głowy.
Okolice Sambora nawiedzili czarni jeźdźcy. Sieją grozę wśród okolicznych mieszkańców.
Gwałcą, mordują, a co najgorsze, piją ludzką krew.
Na Rusi wstaje krwawy świt, nastał czas wielkiego zamętu. Czy to kara za osadzenie na carskim tronie Borysa Godunowa? Czy nie przyszła pora, aby na tronie zasiadł prawowity władca Dymitr?
Pewien młody, obdarzony rzadkimi talentami człowiek trafi niespodziewanie i wbrew swojej woli w sam środek tych wydarzeń. Znajdzie miłość i ją utraci. Utraci miłość, by zachować życie. Zachowa życie, bo jego przeznaczeniem jest ocalać innych od niechybnej śmierci.
Takie jest jego przeznaczenie.
Takie jest przeznaczenie każdego, na kogo wołają Ryx.
Z książką Marcina Wollnego miałam do czynienia pierwszy raz, mimo iż już wcześniej obiło mi się o uszy coś o jego powieściach. Jednak po żadną nie sięgnęłam, gdyż było to takie: ot, jednym uchem wleciało, drugim wyleciało. Kiedy jednak dostałam propozycję recenzowania jego najnowszej książki, nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności. Wszakże to dymitriady, czyli coś, co uwielbiam! Poprosiłam o część pierwszą i... Oto jej recenzja!
Powieści historyczne lubię bardzo. Najbardziej te, które opowiadają o szlacheckiej Polsce czy carskiej Rosji. A że historia Polski z historią Carstwa jest połączona niezwykle silnie... to często mam dwa w jednym. Jak w tym przypadku. Już od pierwszych stron można zauważyć, że autor doskonale orientuje się w tamtejszych realiach. Nie rzuca suchymi datami (tych się tam raczej nie uświadcza), a opisuje historyczne wydarzenia, na powrót przywołując je do życia. Nie robi tego w znany nam ze szkoły beznamiętny sposób, o nie! Nasi rodzimi autorzy najlepiej udowadniają nam, że przeszłość naszego kraju zajmuje bardziej niż najlpeszy nawet kryminał.
Autor w doskonały sposób łączy fikcję literacką z autentycznymi wydarzeniami historycznymi, które - jak sam mówi - oddał z wręcz kronikarską wiernością. Jako że wcześniej miałam okazję zapoznać się z Samozwańcem Komudy czytanie o tych samych wydarzeniach było, paradoksalnie, jeszcze ciekawsze. Zwłaszcza że obaj panowie trzymają się faktów i okraszają je własnymi pomysłami, a robią to w naprawdę fenomenalnym stylu. Jeśli już przy stylu jesteśmy - Wollny stylizuje język na piękną staropolszczyznę, jednakże... miejscami miałam wrażenie, że nie do końca mu to wyszło, gdyż zdarzały się wtrącenia zbyt współcześnie brzmiące. Cóż, niby mały szczegół, ale... Jesteśmy wymagającymi czytelnikami, prawda?
Pan Marcin porywa czytelników przy pomocy Ryxa - polskiego szlachcica; Kacpra Turopońskiego. Jest on osobą dosyć niezwykłą jak na swoje czasy: porzucił studia medyczne, mimo iż w swym fachu był dobry, szablą czy rapierem włada bezkonkurencyjnie, jednak zabijać, o ironio!, nie potrafi. Jest to spora przywara w świecie, gdzie za jedno niewłaściwe słowo można było stracić głowę, stając z panem bratem na ubitej ziemi... Mimo to chłopaka nie można nie lubić. Ma swój niepowtarzalny urok, co i rusz błyszczy inteligencją oraz zaskakuje upartością.
Marcin Wollny już w pierwszej części przeprowadza czytelnika przez kilka lat życia Ryxa i historii Polski. Ukazuje moskiewską zawieruchę od początku do końca w pięknym stylu. Teoretycznie jest ro ryzyko, że czytelnik się pogubi, praktycznie zaś nie ma takiej opcji: autor jest nad wyraz skrupulatny i widać, że przemyślał każde zdanie, co daje powieść dopieszczoną w nawet najmniejszym szczególe. Jestem tym faktem nad wyraz mile zaskoczona i z pewnością sięgnę po kolejne części przygód Kacpra!
Powieści historyczne lubię bardzo. Najbardziej te, które opowiadają o szlacheckiej Polsce czy carskiej Rosji. A że historia Polski z historią Carstwa jest połączona niezwykle silnie... to często mam dwa w jednym. Jak w tym przypadku. Już od pierwszych stron można zauważyć, że autor doskonale orientuje się w tamtejszych realiach. Nie rzuca suchymi datami (tych się tam raczej nie uświadcza), a opisuje historyczne wydarzenia, na powrót przywołując je do życia. Nie robi tego w znany nam ze szkoły beznamiętny sposób, o nie! Nasi rodzimi autorzy najlepiej udowadniają nam, że przeszłość naszego kraju zajmuje bardziej niż najlpeszy nawet kryminał.
Autor w doskonały sposób łączy fikcję literacką z autentycznymi wydarzeniami historycznymi, które - jak sam mówi - oddał z wręcz kronikarską wiernością. Jako że wcześniej miałam okazję zapoznać się z Samozwańcem Komudy czytanie o tych samych wydarzeniach było, paradoksalnie, jeszcze ciekawsze. Zwłaszcza że obaj panowie trzymają się faktów i okraszają je własnymi pomysłami, a robią to w naprawdę fenomenalnym stylu. Jeśli już przy stylu jesteśmy - Wollny stylizuje język na piękną staropolszczyznę, jednakże... miejscami miałam wrażenie, że nie do końca mu to wyszło, gdyż zdarzały się wtrącenia zbyt współcześnie brzmiące. Cóż, niby mały szczegół, ale... Jesteśmy wymagającymi czytelnikami, prawda?
Pan Marcin porywa czytelników przy pomocy Ryxa - polskiego szlachcica; Kacpra Turopońskiego. Jest on osobą dosyć niezwykłą jak na swoje czasy: porzucił studia medyczne, mimo iż w swym fachu był dobry, szablą czy rapierem włada bezkonkurencyjnie, jednak zabijać, o ironio!, nie potrafi. Jest to spora przywara w świecie, gdzie za jedno niewłaściwe słowo można było stracić głowę, stając z panem bratem na ubitej ziemi... Mimo to chłopaka nie można nie lubić. Ma swój niepowtarzalny urok, co i rusz błyszczy inteligencją oraz zaskakuje upartością.
Marcin Wollny już w pierwszej części przeprowadza czytelnika przez kilka lat życia Ryxa i historii Polski. Ukazuje moskiewską zawieruchę od początku do końca w pięknym stylu. Teoretycznie jest ro ryzyko, że czytelnik się pogubi, praktycznie zaś nie ma takiej opcji: autor jest nad wyraz skrupulatny i widać, że przemyślał każde zdanie, co daje powieść dopieszczoną w nawet najmniejszym szczególe. Jestem tym faktem nad wyraz mile zaskoczona i z pewnością sięgnę po kolejne części przygód Kacpra!
Krwawą jutrznię polecam każdemu, kto do akompaniamentu ścierających się szabli pragnie zachwycić się sprawnie przeprowadzoną intrygą i wątkiem kryminalnym. Książka Wollnego to dzieło dla naprawdę wymagających czytelników!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
Moja ocena: 9/10 (wybitna)
Fajna recenzja, książka nie do końca w moim stylu, ale nie mówię jej ostatecznie nie :)
OdpowiedzUsuń