piątek, 22 listopada 2013

49. "Sezon burz" - Andrzej Sapkowski



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

Miecze wiedźmina.

Miecz pierwszy jest stalowy.
Stal syderytowa, ruda pochodząca z meteorytu.
Kuta w Mahakamie, w krasnoludzkich hamerniach.
Długość całkowita czterdzieści i pół cala,
sama głownia długa na dwadzieścia siedem i ćwierć.
Wspaniałe wyważenie,
waga głowni precyzyjnie równa wadze rękojeści,
waga całej broni poniżej czterdziestu uncji.
Wykonanie rękojeści i jelca proste, ale eleganckie.

Miecz drugi, podobnej długości i wagi, srebrny.
Na jelcu i całej klindze znaki runiczne i glify.

Cena wywoławcza tysiąc koron za komplet.

" Wiedźmin wróci z zaświatów! (...) Wróci, by bronić ludzi, gdy znów rozpanoszy się Zło. Dopóki będzie istniała ciemność, dopóty będą potrzebni wiedźmini. A ciemność wciąż istnieje!"

 Nikt, kto kiedykolwiek miał do czynienia z mistrzem nad mistrzami o nazwisku Sapkowski, nie przejdzie obojętnie obok kolejnej powieści o wiedźminie Geralcie z Rivii. A opis, dla laika niepozorny, dla weterana wiedźminowego uniwersum jest prawdziwą gratką. Od razu wprawia w ruch umysłowe trybiki: jak to się stało, że wiedźmińskie miecze trafiły na aukcję? Toć to rzecz święta dla Geralta i jego pobratymców! Więc JAK i DLACZEGO? W co takiego wplącze się główny bohater, że utraci swoje bezcenne relikwie?

"Po prostu taki mamy sezon. Sezon burz."

Nie jest łatwo pisać o czymś, co wywołuje w człowieku takie emocje. Blogerzy doskonale o tym wiedzą. Jak dobrać słowa, aby wyrazić wszystkie swoje uczucia? Dla mnie jest to trudne. Naprawdę. I później rozpisuję się, że ho-ho i jeszcze trochę ;) Ale postaram się. Dla wszystkich tych, którzy wciąż wahają się, czy po "Sezon burz" sięgnąć.

"Dowieść trzeba winy. Nie niewinności."

 Sapkowski jak zwykle intryguje od pierwszej strony. Ba, on intryguje już od samej okładki, która w tym wypadku nie tylko nęci opisem, ale i niezwykłą fakturą - kto miał okazję trzymać ją w ręce, ten wie. Ale wróćmy do wnętrza i jego zawartości. Do czterystu trzech stron zadrukowanych mnóstwem akapitów, zdań, wyrazów i literek. Do czegoś, co dla konesera dzieł Mistrza Nad Mistrzami będzie prawdziwą orgią emocji i przeżyć intelektualnych. Bo choć wiedźmini zabijają potwory, to bezmyślnymi zabójcami nie są. O nie. Sapkowski jak zwykle prezentuje nam świat, w którym Zło walczy z dobrem. Oklepany temat? Nic bardziej mylnego. Bo w tym świecie granica pomiędzy jednym a drugim niebezpiecznie się zaciera. Milion w gotówce dla tego, kto bezbłędnie podzieli bohaterów na dobrych i złych.

"Nie dobywaj bez przyczyny, nie chowaj bez honoru"

 Mamy wiedźmina Geralta z Rivii i jego nieodłącznego kompana - słynnego Jaskra. Mamy piękną rudowłosą czarodziejkę i wspomnienia o pewnej czarnowłosej wiedźmie. Mamy też cięty dowcip i lotne umysły. Intrygi czarodziei, królów i książąt. A jedni bardziej niebezpieczni i bezduszni od drugich. Jest też wszechobecna magia. Magia w każdym tego słowa znaczeniu. Magia, która porwie nas, zachwyci i nie wypuści ze swoich macek nawet po skończeniu książki. Tak było ze mną. I niech tak będzie również z Wami.

"Lęk nigdy nie bywa bezpodstawny (...) Pomijając zaburzenia psychiczne. To jedna z pierwszych rzeczy, której uczyło się małych wiedźminów."

Osoby, które wcześniejszych przygód Geralta nie znają, mogą bez obaw sięgnąć po tę książkę - nie jest ona żadną kontynuacją, nie trzeba wiedzieć, co wydarzyło się wcześniej w jego życiu. A czytelnicy, którzy z naszym ulubionym zabijaką mieli do czynienia, dowiedzą się kilku nowych rzeczy. Naprawdę interesujących. Książkę TRZEBA przeczytać. Jest obowiązkową pozycją dla każdego fana prawdziwej, dobrej, pełnowartościowej fantastyki. Zmusza do przemyśleń, śmiechu, strachu i wzruszeń. Do EMOCJI.

" Wśród polityków się obracałem i licznych poznałem. I przekonałem się, że lepiej przestawać z kurwami, bo kurwy mają chociaż jakiś swój honor i jakieś zasady."

 Andrzej Sapkowski tworzy książki do cna słowiańskie - wyraziste, soczyste, z litrami krwi, bitkami, wszechobecnym honorem i jego brakiem. Przemyślane. Swojskie. A jednocześnie niesamowite. Takie, jakie moja słowiańska dusza uwielbia. Jest autorem, z  którym niewielu mogłoby się równać. Już jakiś czas temu ogłosiłam największej znanej mi fance Pottera, że pani Rowling do naszego rodaka się nie umywa. I zdanie to wciąż podtrzymuję. Nie zrozumcie mnie źle - lubię HP. Naprawdę. Ale przygód wiedźmina Geralta z Rivii, zwanego Białym Wilkiem, nic nie pobije. Rozpanoszył się w moim sercu i umyśle. Po prostu.

Opowieść trwa. Historia nie kończy się nigdy…

Moja ocena: *7 (wybitna)

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu książka ta leży na mojej półce. Postanowiłam, że nie dam jej taryfy ulgowej i będzie musiała swoje odczekać tak jak większość nowych pozycji w mojej skromnej biblioteczce. Niemniej nie mogę się doczekać, aż po nią sięgnę :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. A brat czyta i czyta... Zresztą ostatnio czasu nie mam, ale może w końcu dotrę do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)