piątek, 8 listopada 2013

48. "Młot na czarownice" - Jacek Piekara



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

Z opisu: Młot na czarownice to przeredagowane i uzupełnione wznowienie tomu opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. Czekają go wyzwania, zagadki i zmagania z wiedźmami i demonami oraz często gorszymi od nich heretykami i bluźniercami. Czy aby przetrwać, wystarczą: żarliwa wiara, stalowe nerwy i ostry niczym brzytwa umysł?

 Kolejny raz dziękuję Antoninie za dostarczenie mi prześwietnej książki!

Kolejne spotkanie z naszym uniżonym sługą, kolejne niesamowite przygody, kolejne zagadki z zaskakującymi i nieco kontrowersyjnymi rozwiązaniami... Kościół uznał Harry'ego Pottera za książkę sprowadzającą ludzi na drogę zła i satanizmu. Gdyby cykl o Mordimerze Madderdinie osiągnął międzynarodową popularność, burza wokół niego byłaby pewnie kilka razy większa. 

 "Młot na czarownice" jest już którąś z kolei częścią o pewnym inkwizytorze, którą było dane mi czytać. Niestety nie mam tej przyjemności, by czytać wszystko w kolejności chronologicznej, jednak nijak mi to nie przeszkadza - i bez tego świetnie orientuję się w uniwersum, w którym Chrystus zstąpił z krzyża i wyciął w pień pół Jerozolimy. Każdy tom dostarcza mi nowych informacji o Mordimerze, pozwala zajrzeć głębiej w jego przyszłość, lepiej go zrozumieć. Choć...
nie jestem pewna, czy kiedykolwiek pojmę go mym wątłym umysłem w pełni. Sługa Boży, Młot na czarownice, Miecz w rękach Aniołów... czasami mnie onieśmiela.

 Pięć opowiadań. Pięć różnych historii. Jeden Mordimer. Jeden Kostuch. I dwaj Bliźniacy. Ekipa, na widok której lepiej się ewakuować. Chyba że czyta się o niej książkę; wtedy nie można się od nich oderwać. Dlaczego? Bo Jacek Piekara zachował lekki, dowcipny styl, którym opowiada o sprawach życia i śmierci, o trudnych decyzjach w oblicza zła i większego dobra. A opowiada tak umiejętnie, że czytelnik w pewnej chwili zaczyna wierzyć, iż torturowanie jest dobre. Dzięki niemu przebrzydły heretyk i bluźnierca pojedna się z Bogiem pełen miłości i uwielbienia. 

 Mimo iż rozwiązania zagadek i problemów postawionych przed
Madderdinem jak zwykle mnie zaskoczyły, to tym razem zabrakło mi czegoś w całokształcie powieści. Czego? Właściwie nie jestem pewna, lecz w porównaniu z prześwietnym "Mieczem Aniołów" wypada raczej bladziej. Oczywiście wciąż jest świetna, ale nie zakochałam się w "Młocie na czarownice" miłością bezwarunkową i bezkrytyczną. Pomijając mój drobny niedosyt, gorąco polecam Wam tę książkę, ponieważ jest warta przeczytania jak wszystkie inne książki z tej serii.

Recenzje pozostałych książek o Mordimerze:

Moja ocena: 6- (rewelacyjna minus)


4 komentarze:

  1. Jak wiesz chcę nadrobić zaległości w polskiej fantastyce (chociaż fatalnie mi to idzie na razie), więc pewnie kiedyś zapoznam się z całym cyklem na temat tego inkwizytora :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak straszną chęć by poznać tego autora, że sobie nie wyobrażasz a Twoje recenzje tylko mnie kuszą. Niestety zawsze w moje dłonie wpadają inne książki, które domagają się uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio też pomyślałam o nagonce na HP i stwierdziłam, że byłoby halo, gdyby się dorwali do do serii o słudze bożym ^^' Chociaż wtedy by książka zyskała popularność, ale może i cała fantastyka polska :)

    Ps. Nie przejmuj się że nie po kolei. Nawet Piekara nie pisał ich według kolejności chronologicznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiekowi z jego "Kłamcą" też by się pewnie oberwało... Ale jak słusznie zauważyłaś - reklama byłaby niezła :D

      O ile się orientuję, masz rację. Liczę tylko, że kiedyś uda mi się przeczytać je wszystkie w takiej kolejności, jak powinnam :)

      Usuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)