Opis: Marta jest pewną siebie, odnoszącą sukcesy młodą kobietą. Ma w życiu jeden
cel: wspiąć się na szczyt kariery zawodowej. Kierując się wpojoną jej przez babkę
nauką, że kobieta może liczyć tylko na siebie, nie zostawia w swoim życiu miejsca
dla żadnego mężczyzny. Wytrwale unika zaangażowania i bliskości.
Kiedy jednak w jej ręce trafi pamiętnik babci Lilki, coś się zmieni. Podążając śladami
antenatki, Marta będzie miała okazję nie tylko odkryć prawdziwą historię
rodziny, lecz także spojrzeć z dystansem na własne życie. Czy zdecyduje się je
przewartościować?
Powieść przenosi czytelników do Ameryki lat trzydziestych — fascynującej ery
swingu, klubów jazzowych Harlemu oraz słonecznych wybrzeży Florydy. W tym
wyjątkowym miejscu spotkają się z samym Ernestem Hemingwayem.
Nigdy nie ukrywałam i ukrywać nie będę, że jestem fanką mocnego uderzenia - czy to w muzyce, czy w literaturze. Niejednokrotnie już o tym wspominałam, wspominam i teraz, gdy moje serce skradła seria o... miłości! Wybrałam się w tytułową Podróż po miłość, a wróciłam zakochana - oczywiście w talencie pani Doroty Ponińskiej i opowiadanych przez nią historiach. Nigdy też nie zapomnę Ajwazowskiego z Emilii ♥ [recenzja]
Z niecierpliwością czekałam na Liliannę (co za zbieg okoliczności - finał ulubionej serii zatytułowany jednym z mych ulubionych imion!), a kiedy się doczekałam i miałam książkę w ręku... Byłam wniebowzięta! Okładka miała piękny, żywy kolor (nota bene limonkowy, czyli nawiązujący do treści), zawierała cechy charakterystyczne danej historii i pasowała do całej reszty, no po prostu fantastycznie. Ale najważniejsze było to, co czekało w środku, a o czym informuje już opis: współczesność, główna bohaterka Marta i jej prababka Lilianna, a także Ernest Hemingway. To ucieszyło mnie średnio, bo zdecydowanie wolałam czuć tchnienie przeszłości, ponadto wspomniany Hemingway należy do grona pisarzy, od których stronię...
No i stało się, jak się stało: historia kolejny raz porwała mnie na długie godziny, a odkładałam książkę wyłącznie wtedy, kiedy musiałam. Dorota Ponińska powróciła w wielkim stylu: zabrała nas do Warszawy, do Londynu, na Florydę i Key West. Znowu wykazała się niebywałym kunsztem literackim oraz wspomnianym już talentem, kiedy odmalowywała przed nami klimat kolejnych miejscowości. Pal licho, Europę, ale Ameryka, zwłaszcza międzywojenna? Czułam na twarzy powiew wiatru owiewającego Liliannę, grzało mnie słońce padające na twarz Marty. Nie byłam tam, ale miałam niebywałe poczucie, że wszystkie te cuda opisywane w Liliannie ujrzałam na własne oczy, że poznałam osoby, które poznały główne bohaterki. Nikt tak jak ta autorka nie opisuje miejsc, nie ukazuje kultur danego kraju, mentalności ludzi na przestrzeni wieków. Różnice między przedwojenną Polską a USA okazały się kolosalne. Te same, jednak kompletnie różne czasy.
Autorka nie ma także problemów z prowadzeniem niejako podwójnej akcji: w przeszłości oraz w teraźniejszości, z punktwu widzenia dwóch kompletnie różnych kobiet. Sprawnie łączy ze sobą czas i przestrzeń, nie dezorientuje to czytelnika, wręcz przeciwnie, czuje się pragnienie czytania dalej, by dowiedzieć się, co się stało i jaki wpływ miało to na życie kolejnego pokolenia. A miłość? Co z tą tytułową miłością, podróżą po nią? Tutaj również pisarka nie pozostaje gołosłowna, zapewniam, że rzeczona podróż ma swoje uzasadnienie w treści, a uczucie tak pilnie wałkowane przez wszelkich twórców na przestrzeni wieków nie jest mdłe i nużące, przesłodzone. Nie. Ma wady i zalety, wzloty i upadki, które przeżywamy wspólnie z zakochanymi.
Lilianna to dziewczyna marząca o miłości i szczęśliwym życiu, Marta jest singielką z wyboru, realizuje się zawodowo. Tak różne, a jednak tak podobne. Na podstawie ich historii oraz doświadczeń z mężczyznami autorka analizuje wzorzec męskości na przestrzeni lat oraz pociąg przedstawicieli płci męskiej do zachowań niebezpiecznych oraz destrukcyjnych. Analizie podlega także rynek reklamy, wychodzą na jaw oszustwa, którymi jesteśmy raczeni przy kupowaniu żywności. Po tej powieści zwątpiłam ostatecznie we wszelkie zapewnienia o rzekomych zdrowotnych właściwościach reklamowanej żywności.
Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Autorka nie ma także problemów z prowadzeniem niejako podwójnej akcji: w przeszłości oraz w teraźniejszości, z punktwu widzenia dwóch kompletnie różnych kobiet. Sprawnie łączy ze sobą czas i przestrzeń, nie dezorientuje to czytelnika, wręcz przeciwnie, czuje się pragnienie czytania dalej, by dowiedzieć się, co się stało i jaki wpływ miało to na życie kolejnego pokolenia. A miłość? Co z tą tytułową miłością, podróżą po nią? Tutaj również pisarka nie pozostaje gołosłowna, zapewniam, że rzeczona podróż ma swoje uzasadnienie w treści, a uczucie tak pilnie wałkowane przez wszelkich twórców na przestrzeni wieków nie jest mdłe i nużące, przesłodzone. Nie. Ma wady i zalety, wzloty i upadki, które przeżywamy wspólnie z zakochanymi.
Lilianna to dziewczyna marząca o miłości i szczęśliwym życiu, Marta jest singielką z wyboru, realizuje się zawodowo. Tak różne, a jednak tak podobne. Na podstawie ich historii oraz doświadczeń z mężczyznami autorka analizuje wzorzec męskości na przestrzeni lat oraz pociąg przedstawicieli płci męskiej do zachowań niebezpiecznych oraz destrukcyjnych. Analizie podlega także rynek reklamy, wychodzą na jaw oszustwa, którymi jesteśmy raczeni przy kupowaniu żywności. Po tej powieści zwątpiłam ostatecznie we wszelkie zapewnienia o rzekomych zdrowotnych właściwościach reklamowanej żywności.
Podróż po miłość nie jest zwyczajną historią zakochanych kobiet.
To także mądra powieść o życiu i ludziach.
Zaskakuje. Emocjonuje. Rozkochuje.
Będziecie chcieli więcej!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia oraz autorce!
Moja ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)
Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)