czwartek, 7 listopada 2013

47. "Cień i kość" - Leigh Bardugo



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

 Kiedyś na jednym z portali książkowych natknęłam się na tę książkę, ale nic poza okładką mnie w niej nie zainteresowało - motyw Rosji zawsze mnie przyciągnie. ZAWSZE. Później kompletnie o tej pozycji zapomniałam, aż do czasu, gdy przyniosła mi ją Antonina, która mnie zna i wie, co lubię. Dziękuję Ci za wypożyczenie tej książki, Antosiu i wiedz, że cię uwielbiam!


 Alina Starkov jest sierotą. Wychowała się w sierocińcu prowadzonym przez pewnego szlachcica, później została posłana do wojska. Do Pierwszej Armii, w której służyli zwyczajni ludzie tacy jak ona. Drugą Armię stanowią Grisze - osoby władające magią. Każdy człowiek w wieku dziecięcym przechodzi specjalny test, mający wskazać, czy posiada moc. Ani Alina, ani jej najlepszy przyjaciel - Mal - go nie przeszli. Dlaczego więc podczas przeprawy przez Fałdę Cienia panna Starkov ratuje życie Malowi przy pomocy nadnaturalnych zdolności, o których nie miała wcześniej pojęcia?

 Kiedy przeczytałam, że autorka umyśliła sobie nazywać magów Griszami, poczułam się trochę zniesmaczona. W końcu Grisza to zdrobnienie od imienia Grigorij. Na początku strasznie mnie to mierziło, zwłaszcza, iż, jak się później okazało, w powieści nie ma żadnej wzmianki o pochodzeniu tej nazwy. Wbrew moim pierwszym odczuciom i obawom udało mi się zepchnąć ten fakt na dno umysłu, co zresztą nie było takie trudne, bo książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Dosłownie.

 "Cień i kość" zostało napisane niezwykle lekkim i przystępnym językiem, pomimo pojawiających się stale specjalnych, wymyślonych przez autorką nazw. Jakby nie patrzeć, to te nazwy okazały się ciekawym urozmaiceniem. Pochłonęłam tę pozycję w... niecały dzień. Była niezwykle emocjonująca. Sprawiała, że śmiałam się i wzruszałam, żyłam życiem Aliny, jej emocjami. 

Główna bohaterka jest całkiem ciekawą postacią. Pomimo posiadania wyjątkowej mocy zachowała swoją autentyczność, sprawiając, że miejscami całkowicie się z nią utożsamiałam. Pani Leigh udało się stworzyć bardzo interesujące, złożone i zaskakujące postacie. Weźmy na ten przykład Ivana - prawą rękę najpotężniejszego maga w królestwie (Darklinga) - lubiłam go i czułam do niego dziwny pociąg,
choć w gruncie rzeczy był dupkiem i dokuczał Alinie. Z kolei Mal... nie wzbudził we mnie szczególnych emocji. Pozytywna postać, jednak były lepsze.

 Darklingowi należy się osobny akapit - jest fantastyczny! Musicie przeczytać tę książkę chociażby ze względu na niego. Zastanawiał, zwodził, uwodził, wzbudzał pożądanie i współczucie. Najlepsza postać w książce. Kocham go, mimo że w gruncie rzeczy okazał się... Nie mogę wam tego powiedzieć, bo będzie mega spoiler. Czytajcie, czytajcie, czytajcie!

 Autorka stworzyła wiele żywych, prawdziwych postaci, ale recenzja byłaby dwa razy dłuższa, gdybym chciała je wszystkie wymienić. Już i tak się rozpisałam, jednak to zdarza mi się zawsze, gdy trafię na coś kompletnie cudownego. Wybaczcie mi tę słabość i sięgnijcie po "Cień i kość". Koniecznie! Nie mogę doczekać się drugiej części.


Moja ocena: 7* (wybitna)

3 komentarze:

  1. Kiedy czytam Twojego mega pozytywne recenzje, wiem że warto sięgnąć po książkę. Dlatego mogę z czystym sumieniem dodać "Cień i kość" do swojej listy "must have" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę się powtarzać, ani rozpisywać, dlatego napiszę tylko jedno zdanie. Kolejna świetna recenzja i kolejna książka do dopisania na listę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś ciekawego znów, a ja nie mam kiedy czytać xD
    Dodana do listy "chcę przeczytać" :D

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)