1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna
Kiedy brałam udział w konkursie na KsiążkoSferze, nie wiedziałam jeszcze, o czym opowiada "Alchemia miłości". Sprawdziłam nazajutrz, kiedy okazało się, że książkę wygrałam. A tu bach, żadne fantasy, tylko romans historyczny! Mama uwielbia, ja raczej takich książek nie czytam. Mimo wszystko twardo postanowiłam, że tę konkretną pozycję przeczytam od deski do deski, w końcu to moja nagroda! Wyobraźcie sobie moje zdumienie, kiedy "Alchemia miłości" wciągnęła mnie od pierwszej strony i pochłonęłam ją w ciągu kilku godzin...
William zostaje hrabią w wieku 14 lat, dziedzicząc po ojcu ruiny majątku. Jego pierwsze rozporządzenie nakazuje wyrzucić z dworu alchemika i jego córkę. Cztery lata później hrabia Lacey musi udać się na królewski dwór, aby poślubić zamożną szlachciankę i podnieść majątek z ruiny. Nim znajduje odpowiednią kandydatkę, poznaje hrabinę San Jaime, Eleanor Rodriguez. Jego serce bije szybciej dla pięknej, uczonej dziewczyny, która poza hiszpańskim tytułem nie posiada nic. Jedno jest pewne: nie ożeni się z nią. Na horyzoncie pojawia się natomiast panna Jane Perceval, idealna kandydatka na żonę.
"Alchemia miłości" to powieść napisana z rozmachem, ukazująca uroki i mankamenty szlacheckiego życia za czasów Tudorów, ujmująca lekkością, a zarazem niezwykłym realizmem. Pomiędzy dworskimi flirtami i intrygami mamy wgląd w sytuację polityczną ówczesnej Anglii: powszechną nienawiść do katolików, balansowanie na krawędzi wojny. Szum brokatowych sukien na stelażach zostaje przytłumiony przez niechęć do małżeństwa z rozsądku. A wszystko to opisane zostało niezwykle przystępnym językiem i okraszone humorem, dzięki czemu książkę pochłania się w błyskawicznym tempie.
Ellie, nasza uboga hiszpańska hrabina, jest naprawdę ciekawą postacią. Pomimo szlacheckiego pochodzenia angielscy magnaci stale nią pomiatają i traktują jak gorszą ze względu na jej ojca - sir Arthura opętanego obłąkańczą wizją przemiany zwykłego metalu w złoto, lecz pomimo wszystkich upokorzeń idzie przez życie z podniesioną głową. Z drugiej strony mamy Willa, który podobnie jak Ellie został pozbawiony ojcowskiej miłości na rzecz alchemii. Porywczy charakter z wiekiem został zastąpiony przez rozsądek i odpowiedzialność (w głównej mierze, ponieważ hrabia święty nie jest). Tylko... czy rozsądek na wiele się zda, kiedy w grę wchodzi miłość?
W tle mamy gamę przeróżnych postaci. Jedne nas urzekną, inne zaintrygują, a jeszcze inne zniechęcą od razu, jednak każda z nich została wykreowana po mistrzowsku, sprawiając, że nawet bohaterzy drugoplanowi zapadają w pamięć na długo po zakończeniu lektury. Oprócz głównego wątku miłosnego mamy jeszcze kilka innych. Jakich? Nie zdradzę, by nie psuć Wam przyjemności z czytania. Ale jedno jest pewne: właśnie dla nich sięgnę po kolejną część Kronik Rodu Lacey!
Gorąco polecam tę książkę Wam wszystkim! Jest obowiązkową pozycją w tym roku!
Moja ocena: 6 (rewelacyjna)
Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, koniecznie! Z chęcią bym chciała ją mieć na półce, ale wiadomo, kasy nie ma, więc będę musiała pożyczyć od Ciebie :D
Zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała się z tą serią zapoznać ^^
Pozdrawiam Serdecznie!
weronine-library.blogspot.com
Też upatruje jej kupno, jednak po ostatnim szaleństwie nie ma mowy ;(
OdpowiedzUsuńTo druga pozytywna recenzja(jaką czytałam), co jeszcze bardziej zwiększa apetyt na nią.
Oj ostatnio moda na Tudorów panuje, a książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO kurka :D ale się ten blog zmienił, od kąd byłam na nim po raz pierwszy! Komentowałam pierwsze posty i przypadkowo walnęłam spojler o Klątwie Tygrysa! :3 Naprawdę śliczny szablon, tylko trochę to za "ciemno". Nie no, serio... skapnęłam się tylko po skali oceniania! :D
OdpowiedzUsuńAlchemia miłości... Śliczna nazwa. Ale czas (panowanie tudorów) calkowicie mnie drzuca.
Powodzenia ci życzyć nie muszę, bo i tak je masz, wiec po prostu czekam na kolejne recenzje ^^
Wciąż pamiętam Twój komentarz. Towarzyszył mi przez cały czas, kiedy czytałam tę serię, nie mogłam się od niego uwolnić! :D A szablon wiecznie taki nie będzie, czekam na własny... Od dłuższego czasu, może się w końcu doczekam ^^
UsuńNie zrażaj się jednym elementem, daj szansę tej książce ;)
Jak tylko znajdę czas na czytanie, to będą kolejne ^.^
Tak jak ty nie przepadam za książkami historycznymi, ale na tę chyba się skuszę. Niestety nie wiem kiedy to nastąpi, bo moja lista ostatnio bardzo się wydłużyła w nieznanych mi okolicznościach xD
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie i jakoś... nie pociąga mnie, zostało mi 100 stron. Historia przewidywalna i gdyby nie ustawione małżeństwo, mogłabym śmiało powiedzieć, iż książka nie jest historyczna, a wszystko dzieje się we współczesności. ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
Może być bardzo ciekawa, zdecydowanie chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję szczerze, że tematyka książki nie leży w moim guście. Nie przepadam za historią, a do tego romans... No kompletnie NIE. I nie wiem jak to się stało, ale zainteresowałaś mnie :) Może ma to coś wspólnego z tą Anglią, a może z tym hrabią, który święty nie jest. Sama nie wiem :) Nie pobiegnę po nią od razu, ale zacznę się zdecydowanie rozglądać :) Już raz przeczytałam książkę polecaną przez Ciebie i nie byłam zawiedziona, ba! Czytało mi się świetnie :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było, muszę u Ciebie parę wpisów nadrobić!
Pozdrawiam :)
oo muszę przyznać, że wydaję się być bardzo ciekawa. Tym bardziej, że lubię historyczne romanse ;) mam nawet ulubione pozycje z tego gatunku ;) Zapraszam do siebie i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń