Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna
UWAGA! Nieuleczalni romantycy, nadwrażliwi na punkcie Kościoła wierni i wszystkie inne osoby, które nie lubią książek ociekających cynizmem, krwią i szarą breją mózgu wyciekającego z rozbitej głowy, niech nawet nie spoglądają w stronę tej powieści!
Długo polowałam na tę książkę, skuszona wizją nekromancji i cynizmu na głównym planie , aż w końcu ją dorwałam. Z jakiegoś powodu moją ulubioną dziedziną magii jest wskrzeszanie trupów - dlaczego? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że człowieka zawodowo zajmującego się czymś takim i sam rytuał można przedstawić na milion różnych sposobów, z czego wszystko i tak sprowadzi się do jednego: do podniesienia czyichś zwłok z mogiły.
Pamiętam, że Antosia kiedyś pytała, czy znamy książkę, napisaną z punktu widzenia bohatera negatywnego. I co się okazało? Nie znam takiej. Ja! Wszak wiadomo, że większość powieści młodzieżowych/ fantastyki opiera się na utartym schemacie walki dobra ze złem, a główna postać musi, po prostu MUSI być dobra. Kiedy czytałam "Nekrofikcje" to pytanie niejednokrotnie zadźwięczało mi w uszach. Już znam taką książkę.
Brighella, główny bohater "Nekrofikcji" zdecydowanie nie jest rycerzem na białym koniu. W papierach ma heretycki pentagram, zawodowo wskrzesza trupy, a zarobioną kasę wydaje na dragi. No i miłość. Miłość... Brighella pochodzi z Mgławy - miasta, gdzie miłość kończy się o świcie. Jest panem pod czterdziestkę, lubi jędrne osiemnastki, jego hobby to ćpanie i nieumyślne wszczynanie burd, z których wychodzi obronną ręką. Ot, głupi ma szczęście!
Powieść podzielona jest na opowiadania, z których każde jakoś łączy się z kolejnym. A czy bohater z pierwszego wystąpi w ostatnim, czy z drugiego w trzecim, to już bez znaczenia, ponieważ wszystko w tej książce ma swoją kolej. Autor wybrał sobie świetny, choć niełatwy temat, powiedziałabym nawet, że dla niektórych lekko drażliwy. W końcu żyjemy w kraju, gdzie większość społeczeństwa to Katolicy, a tutaj Kościół jest, nie przymierzając, mafią mamiącą biedne owieczki i bezpardonowo zaprowadzającą swoje porządki pod płaszczykiem troski o dusze wiernych. Tu już dawno przestało chodzić o wiarę - liczy się tylko władza.
Oprócz łajdaka Brighelli mamy jeszcze innych bohaterów. Każdy jest inny od poprzedniego i jednocześnie taki sam. Łączy ich działanie wbrew systemowi, skrzywienie psychiczne, brak skrupułów i zgubna znajomość z naszym nekromantą. Ciećwierz wykreował brutalny świat, nieco skrzywione odbicie naszego własnego. I mimo tego wszystkiego, Brighella, jego przyjaciel - psychopata, były żołnierz, najemnik - Skud dają się lubić. Z powodu tego ostatnie gardło miałam ściśnięte wzruszeniem. Bo książka nie jest do szczętu przesycona złem. Wbrew pozorom nie opowiada tylko o bitkach i ćpaniu. Ma drugie dno. A to, czy je znajdziesz, zależy tylko od Ciebie, czytelniku.
Moja ocena: 6 (rewelacyjna)
GENIALNA recenzja :D Już sam wstęp mnie powalił i stwierdziłam - chcę tą książkę! A czytając dalej tylko się upewniłam o tym :) Zły bohater jako główna postać? Zdecydowanie coś nowego. Do tego tematyka też ciekawa, więc czym prędzej zapisuję w swojej liście książek do kupienia! :)
OdpowiedzUsuńNo weź, Twój komentarz wywołał na mojej twarzy kompletnie niekontrolowany rumieniec! Zawstydziłaś mnie tym komplementem ._. Ale pojawił się też uśmiech, jak zawsze, kiedy zainteresuję kogoś fajną książką ♥
UsuńTo powiem więcej - właśnie ją dzisiaj zakupiłam :) A właściwie to brat mi kupił, ale wychodzi na jedno :) Po 1 - pierwszy polski autor jakiego mam poza lekturami (a przynajmniej nie kojarzę, żebym posiadała cokolwiek innego), po 2 - pierwsza książka kupiona po czyjejś recenzji :)
UsuńJuż przeczytałam Twoją recenzję <3 Ty to wiesz, jak człowiekowi poprawić humor :D Jestem z Ciebie dumna i mam nadzieję, że w przyszłości sięgniesz również po innych polskich autorów ^^
UsuńMuszę przyznać, że recenzja, a co za tym idzie sama książka mnie zaintrygowały. Jak kiedyś gdzieś się na nią natknę to z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się od pierwszego zdania <3 Muszę mieć(za 10 zł?!)
OdpowiedzUsuń