czwartek, 5 września 2013

23. "Szewc z Lichtenrade" - Andrzej Pilipiuk



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

 Autor znany z serii o Jakubie Wędrowyczu powrócił z nową, wystrzałową książką. A zresztą... Która jego książka nie jest świetna? Dzień Wskrzeszenia? Uwielbiam. Kuzynki? Kocham. Norweski dziennik? Wielbię na kolanach. Tym razem w moje łapki wpadł zbiór opowiadań. Choć nigdy za zbiorami nie przepadałam, to Pilipiuk i Ćwiek mnie nawrócili. 



W antologii:

  1. Wunderwaffe
  2. Traktat o higienie
  3. Ślady stóp w wykopie 
  4. Parowóz 
  5. Ludzie, którzy wiedzą
  6. W okularze stereoskopu
  7. Sekret wyspy Niedźwiedziej 
  8. Yeti ciągną na zachód 
  9. Świątynia 
  10. Szewc z Lichtenrade 


 Pan Andrzej jest mistrzem przeplatania fantastyki i nauki, grozy i śmiechu. Rozwiązań pozornie oczywistych z niedopowiedzeniami, które sprawiają, że czytelnik spogląda na całą opowieść z nowego punktu widzenia.



„- Znaczki niewątpliwie są interesujące, ale... Nie mógłbyś być czasem bardziej romantyczny? 
- Znaczy poczekamy do wieczora i obejrzymy znaczki przy blasku świec? - Nie zrozumiałem. Sądząc po jej minie, nie trafiłem. O co jej zatem, u diabła, chodziło?”


 "Szewc z Lichtenrade" pozwala nam się spotkać ze starymi przyjaciółmi oraz poznać nowych. Tak więc będzie i doktor Skórzewski bezlitośnie ścinający zawszone kołtuny, bezpardonowo zwalczający pomarańczowe gęsi na Wyspie Niedźwiedziej, i nasz ulubiony cyniczny archeolog - Olszakowski - który zdążył już poinformować studentów, że będą niewolniczą siłą roboczą. Czy pewien magister dybie na jego stołek? Dlaczego Olszakowski skorzysta z pomocy lapońskich szamanów? Chyba nie muszę mówić, co macie zrobić, żeby się tego dowiedzieć ;)



 Będą Ruscy zamieszani w nadnaturalną aferę sprzed lat, będzie młody esesman, będzie Hitler wychwalający przewagę kultury słowiańskiej nad germańską, będą i inne tego typu "herezje". Pilipiuk jest mistrzem pióra: pisze opowiadania trącące refleksją, melancholią, ale też cynizmem i wykpiwaniem rodzimego systemu. Kocham go. Tak po prostu, zwyczajnie i od serca. Kiedy ktoś mówi, że w Polsce nie ma dobrych pisarzy, mam ochotę tego kogoś trzasnąć książką Pilipiuka, Sapkowskiego, Ćwieka, Jadowskiej, Piekary czy Miszczuk prosto w czoło. Gwarantuję, że jeśli szuka się czegoś oryginalnego, nieprzesłodzonego, to nasi rodzimi pisarze będą idealni! Niejednokrotnie ich powieści o kilka klas przewyższają historie zagranicznych twórców.


„- Dlaczego on taki jest? Morda zbója, mina, że bez kija nie podchodź, maniery nomen omen jaskiniowca, ale jednocześnie niemal od razu się zgodził... 
- Dobry człowiek, ale gra twardego drania. Zapewne podłożyli mu świnię o jeden raz za dużo... Teraz wszystkim pokazuje maskę...”

Andrzej Pilipiuk stworzył zbiór opowiadań, podczas czytania którego zaśmiejemy się, wzruszymy, zamyślimy... Zostaniemy przeszyci dreszczykiem grozy. Każde opowiadanie wywołało we mnie inne emocje, każde poruszyło jakąś strunę w mojej duszy, każde jest dla mnie tak samo ważne. Niewielu jest dzisiaj autorów, którzy potrafią wywrzeć na czytelniku takie wrażenie i za to, że Pilipiuk potrafi,  należy mu się medal.



Moja ocena: 6 (rewelacyjna)

1 komentarz:

  1. Już chyba kiedyś pisałam, że polskich autorów właściwie nie czytam, ale muszę nadrobić, bo coraz częściej czytam pochlebne opinie - dlatego kiedyś chętnie sięgnę po Pilipiuka i wymienione przez Ciebie tytuły :) Zwłaszcza, że Twoja recenzja mi się podoba i zdecydowanie mnie zachęca :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)