Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna
Opis: „Wrzask wrogów i grzmiące tarabany zdominowały świat. Ale oto nagle przemówiła Konkondaria: dźwięk srebrnego rogu wybił się ponad piekielny jazgot tonem czystym, niewzruszonym i dumnym. Zanim jeszcze przebrzmiał, smoczym basem zawtórowały mu mosiężne tuby silberyjskie, ozwały się naraz syrenim śpiewem konchy, w które zadęli Luceryjczycy, a w to wszystko wmieszał się wysoki, zaczepny ton nelmudyjskich świstawek, jakimi ich oficerowie zwykli komenderować w boju. Na koniec gruchnęły szalonym pląsem mochabackie bębny uderzane krzepkimi dłońmi góralek. Z Konkorii popłynęła wspólna, wyzywająca pieśń wolnych narodów. Tak odpowiedziała wyspa morzu.”
W skład książki wchodzą dwa opowiadania:
- Książę Cienia
Mała dziewczynka Arlin jest świadkiem przygotowań do kaźni pięknej czarodziejki i postanawia jej pomóc. Jakie konsekwencje dla niej i bliskich jej osób będzie mieć ta decyzja? Czy sprzeciwienie się okrutnemu kapłanowi w kraju, gdzie prawo jest wyłącznie po stronie silnych nie skończy się dla wszystkich zamieszanych w tę sprawę tragicznie? A może to właśnie kapłan przeceni swoje siły w konfrontacji z tajemniczą kobietą? I co do tego ma niezwykły pierścień Dallili? Kim jest Yskayzer i czy dawni bogowie na pewno odeszli w zapomnienie?
- Płomień i mrok
Pewnego dnia, ktoś, gdzieś, nie przypadkiem budzi przerażającego demona. Upiór nie zapomniał dawnych uraz i dąży do zniszczenia ludzkiego świata. Jego moc wydaje się nie mieć granic a oporne królestwa jedno po drugim upadają i zamieniają się w pył. Konkoria staje się ostatnim miastem, ostatnim bastionem wolnych ludzi. Czy znajdzie się ktoś, kto powstrzyma pochód armii ciemności? I jaką rolę w historii odegra Arlin oraz jej przyjaciele?
„Arlin” to opowieść o walce Dobra ze Złem, o przyjaźni, wierności, honorze i marzeniach. I o wierze w te wartości. Magia spotka się tu z magią, a płomień i żelazo będą wirować w nieustannym tańcu. Bo lepiej zginąć, niż stracić wolność. Bo nie ma życia bez wolności.
Arlin to jedna z tych książek, których opis na tylnej okładce nie jest przekłamany. Intryguje, zachęca do czytania, informuje, co znajdziemy w środku. A najlepsze jest to, że podczas czytania naprawdę znajdujemy w każdej opowieści dokładnie to, co nam obiecano. Z samą okładką rzecz ma się już nieco inaczej. Przyznaję bez bicia, że kiedy widziałam ją tylko na zdjęciu w Internecie, nie byłam zachwycona. Ale gdy tylko zobaczyłam Arlin na żywo... Cudo! Już po kilku stronach zrozumiałam, dlaczego grafika jest taka, a nie inna. I wtedy właśnie ją pokochałam. Doceniłam nawiązanie do treści i prostotę wykonania.
"- To kłamstwo! Bluźnierstwo!
- Więc? Kto zamknie mi usta? Mam rzucić rękawicę? A może nią w pysk kogoś chlasnąć?"
Wielokrotnie spotkałam się z książkami, które na początku były nudne i dopiero po przebrnięciu przez owo nieudane-ileś-tam-stron rozpoczynała się właściwa akcja. Adrian Atamańczuk intryguje czytelnika już od pierwszego akapitu. Jeśli opis kogoś nie przekonał ostatecznie, to to 11 wersów przekona nawet najbardziej oporną marudę. Tak więc powieść porywa od pierwszej strony i trzyma w napięciu aż do samego końca (nieraz zauważyłam, jak podczas czytania serce zaczynało mi mocniej bić).
"(...) nie jest ważne, w co kto wierzy czy jak i na co się zapatruje, byle drugiego nie zmuszał do własnych przekonań (...)"
Autor zaskoczył mnie stworzonym przez siebie światem. Opisał go bardzo szczegółowo, z mnóstwem trudnych, a jednocześnie pięknych nazw, zapoznał czytelnika z historią swojego uniwersum, legendami, wierzeniami, podaniami... Warto również wspomnieć o umieszczonej na końcu książki mapce, która pomagała rozeznać się w sytuacji, zobrazować sobie przedstawiane opisy.
"(...) martwić się w sytuacji, kiedy nie można wyjść naprzeciw obawom, to świadomie trwonić siły i osłabiać ducha."
Arlin jest jedną z naprawdę nielicznych głównych bohaterek, do których zapałałam autentyczną sympatią. Do teraz jestem tym faktem zadziwiona. W gruncie rzeczy, to w tej książce znalazłam wielu przyjaciół... I wielu mężów! Za jednym zamachem pokochałam ośmiu Yskayzerczyków, a przede wszystkim ich dowódcę: Księcia Cienia. Są też bohaterowie, których zwyczajnie lubię, ale są też tacy, do których mam mieszane uczucia. Np. Szeramis. Ta czarownica z początku nieustannie kojarzyła mi się z Yennefer z wiedźmina. Później to wrażenie minęło, ponieważ okazała się całkiem inna od swojej... koleżanki po fachu, że tak powiem. Ani ją lubię, ani nie lubię. Nie potrafię tego rozgryźć. Nerghubs to postać, do której gdzieś tam w głębi duszy czułam nieśmiałą sympatię, choć nie powinnam, bo przecież jest zły i w ogóle... Złoty Rycerz to jedna z moich ulubionych postaci, właściwie stanowi konkurencję dla Księcia Cienia. Obaj herosi mają TO COŚ, czemu nie sposób się oprzeć.
"Żaden bóg nie zdoła pomóc ludziom, jeśli ci sami nie zechcą się zmienić."
Pierwsze opowiadanie zostało napisane w stylu, który przywodzi na myśl baśń. Baśń dla dorosłych, tak na marginesie. Drugie z kolei zostało pozbawione tej lekkości, nabrało poważniejszej wymowy.
Były momenty, gdy opisy wydawały mi się za krótkie, odnosiłam wrażenie, że czegoś brakuje, ale w ostatecznym rozrachunku pokochałam tę powieść. Dlaczego? Ponieważ jest jedną z nielicznych książek na dzisiejszym rynku, które ofiarują przesłanie; prawdziwą, czystą przyjaźń, miłość, wierność, honor... Właśnie to urzekło mnie w Arlin. Właśnie to sprawiło, że pod koniec miałam ochotę udusić autora, a potem z radości rzucić mu się na szyję. Z niecierpliwością będę wyczekiwać na część trzecią!
Moja ocena: 6- (rewelacyjna minus)
Jestem dumna z tego, że istnieją tacy polscy autorzy, którzy potrafią stworzyć historię na miarę zagranicznych autorów. Jestem jak najbardziej zachęcona "Arlin" i mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać tą książkę. :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem z tego dumna, choć ostatnio zauważyłam, że w gruncie rzeczy Polacy biją na głowę zagranicznych pisarzy. Oczywiście nie wszyscy i nie wszystkich, ale są takie pozycje, których naprawdę mogą nam zazdrościć. :)
UsuńCieszę się, że Cię zachęciłam i mam nadzieję, że kiedyś doczekam się recenzji tej książki ^^
Powiem szczerze. Nie słyszałam o tej książce. Ojej...muszę nadrobić zaległości :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :-)
Serdecznie dziękuję Recenzentce, że zechciała napisać akurat o mojej książcę (wszak wybór jest ogromny) i w dodatku zrobiła to tak pięknie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich czytelników bloga.
Lancan
Brzmi ciekawie, chociaż sam opis jakoś nie porwał mnie, a dopiero Twoja recenzja przekonała do tego :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę, brzmi rewelacyjnie
OdpowiedzUsuń40 year-old Environmental Specialist Thomasina Cooksey, hailing from Vanier enjoys watching movies like "Edward, My Son" and Sculpting. Took a trip to Madara Rider and drives a Sebring. moj blog
OdpowiedzUsuń