wtorek, 20 maja 2014

82. "Kłamca 2,5: Machinomachia" - Jakub Ćwiek


Opis: Wielka draka w centrum Tokio!

Loki wykorzystywany przez anioły do prostych, nieangażujących go zadań za marną wypłatę nareszcie ma okazję rozwinąć skrzydła. Co się jednak wydarzy, gdy naprzeciw Kłamcy stanie bóg, który jak nikt wcześniej wie, jak wykorzystać... technikę przyszłości? I to w skali makro!

Zupełnie nowe opowieści o Lokim - cynglu aniołów znakomicie uzupełniają luki w jego dotychczasowej historii.

Dowiedz się, co robil Kłamca, gdy byłeś przekonany, że odpoczywał na plaży z drinkiem.

 Faktem powszechnie znanym jest, że uwielbiam Jakuba Ćwieka. Moja miłość do tego autora zaczęła się z pierwszą częścią o Lokim, trwała przez kolejne powieści, aż w końcu została przelana na kolejną jego serię -  o Zagubionych Chłopcach [recenzja]. No ale Lokiego nie zastąpi nic, tak więc po skończeniu serii o bogu kłamstwa w moim sercu ziała czarna dziura wypełniona smutkiem. Aż do chwilii, gdy SQN postanowiło wydać nowego Kłamcę! Radość ma nie znała granic...

 Jak zwykle w przypadku, gdy seria została zamknięta i pojawiają się jakieś cuda, cudeńka, dodatki, dodateczki... Mam obawę przed sięganiem po takie cuś. Nawet jeśli jest to dzieło mojego ukochanego autora. Jednak już pierwsze, króciutkie opowiadanie upewniło mnie w przekonaniu, że na Kłamcy 2,5 się nie zawiodę. Ćwiek jak zawsze w formie! I o ile dwa pierwsze opowiadanka były fantastyczne, o tyle tytułowa nowelka po prostu... miażdży. Zawiera kwintesencję osobowości Lokiego; autor oczarowuje potocznym językiem zawierającym w sobie więcej klasy niż niejedno "wielkie" dzieło, zwroty akcji, mitologiczne zawiłości, zaskakujące zakończenie... To wszystko dostarcza większych emocji niż najlepszy kryminał.

- Ten, kto pisał ten skrypt - mruknął Jerome - musiał wyćpać chyba wszystkie dragi świata.

 Nic dodać, nic ująć. Spojrzawszy na to zdanie, pomyślałam: Ćwiek jednym zdaniem podsumował tę książkę i swoją pracę nad nią. Otóż to jedno zdanie wystarcza, abyście pojęli, jak niesamowity był pomysł pana Jakuba na Machinomachię. Rozmach jak w amerykańskim filmie, cudowny słowiański cynizm, mitologia wszystkich stron świata, religia chrześcijańska... I to niepowtarzalne nazwisko: Ćwiek. I ten niepowtarzalny bohater: Loki. Przepis na powieść idealną. Jest gotowym scenariuszem na film godny Oscara.

  Do powieści dołączono główną atrakcję: grę towarzyską, Kłamciankę, do której instrukcja znajduje się w środku książki, co jest - moim skromnym zdaniem - bardzo fajnym pomysłem, który jeszcze bardziej podkreśla związek kart z serią o bogu kłamstwa. Same karty są wielką gratką dla fanów, zostały cudownie wykonane, ale... Więcej o Kłamciance opowiem w osobnej recenzji, jak znajdę chwilę i zwerbuję rodzinę do gry :D

Książkę oczywiście polecam wszystkim - a co za tym idzie, polecam całą serię - jednak lepiej sięgnąć po nią, mając za sobą lekturę pozostałych części. Albo chociaż tej pierwszej. Wtedy pewne subtelności będą bardziej zrozumiałe dla czytelnika. Ale... Kłamcę MUSICIE poznać!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!

Moja ocena: 10/10 (arcydzieło)

2 komentarze:

  1. Właśnie dostałam pierwszą część Kłamcy i już się nie mogę doczekać aż przeczytam. Słyszałam wiele wspaniałych rzeczy o tych książkach, a Twoja ocena tym bardziej mnie przekonała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam :D Za mną pierwsze dwie części, więc pora zapolować i na ta ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)