Opis: Drugi tom bestsellerowej serii Southern Reach autorstwa Jeffa VanderMeera!
Strefa X nadal broni swoich tajemnic. Southern Reach, podupadająca rządowa agencja, do kolejnej próby zbadania terenu przydziela Kontrolera. Dla Johna Rodriqueza, śledczego po przejściach, to ostatnia zawodowa szansa. Poczynania nowego szefa nadzoruje tajemniczy Głos domagający się regularnych raportów. Okazuje się, że nie tylko w Strefie X działają siły zmieniające ludzki umysł. Czy mężczyzna będzie w stanie je ujarzmić?
Nie wierz zmysłom. Strefa X zmienia każdego.
Wydawnictwu należą się owacje za okładki, które zaprojektowano dla książek VanderMeera. Ujrzawszy po raz pierwszy Unicestwienie [recenzja], miałam skojarzenia z komputerem i czymś wirtualnym. Grafika nabrała sensu dopiero po przeczytaniu powieści, tak też się stało w wypadku Ujarzmienia. Bo o ile zawijaski i schematyczny zarys twarzy były mi znane, o tyle króliki nie dawały mi spokoju. Oset także nie jest zwyczajnym ozdobnikiem, jednakże te elementy nabierają znaczenia dopiero po zagłębieniu się w treść. Dlatego też teraz, będąc już po lekturze, mogę z czystym sumieniem i nie przesadzając, powiedzieć: uwielbiam tę okładkę!
Unicestwieniem autor postawił sobie poprzeczkę naprawdę wysoko. Niewielu udałoby utrzymać się równie wysoki poziom, ale VanderMeer nie miał z tym najmniejszego problemu. Zastanawiałam się, co też jeszcze można wymyślić na temat Strefy X, skoro z biolożką stało się to, co się stało, podobnie jak z pozostałymi członkiniami dwunastej ekspedycji. Nie będę spoilerować, to po prostu trzeba przeczytać. Trzeba POCZUĆ! W każdym razie pisarz kolejny raz mnie zaskoczył pomysłem na anomalie związane ze Strefą, dopracowaniem każdego, najmniejszego nawet szczegółu oraz realnością bohaterów. Tak samo jak wcześniej, straszy, nie opisując niczego strasznego. Atmosfera psychozy sprawia, że dreszcz przechodzi Czytelnika w środku dnia, z kolei wieczorem... Musiałam książkę odłożyć, gdyż zwyczajnie bałam się czytać.
Tym razem nie ma kolejnej wyprawy, nie znajdujemy się bezpośrednio w strefie anomalii. Ale jesteśmy tuż obok. Na tyle blisko, by wraz z Kontrolerem czuć na karku tchnienie czegoś nieznanego, co wymyka się jakiejkolwiek definicji. Czegoś, co czai się w Southern Reach; w ich zatęchłych murach... Kontroler to zupełnie nowa postać, główna. Podróżujemy wraz z nim w czasie i przestrzeni, poznajemy jego historię i spojrzenie na dwunastą ekspedycję, na dobrze nam znaną biolożkę. Jest to niezwykle odświeżające doświadczenie, gdyż mimo swojej kariery tajnego agenta zdaje się nie pasować do Southern Reach, jakby był zbyt niewinny, zbyt... nieskażony wpływem Strefy X. Jest wyśmienicie wykreowanym głównym bohaterem.
Na głównych bohaterach książki się nie kończą, jak wszyscy doskonale wiemy. Są postacie drugoplanowe, niejednokrotnie interesujące jeszcze bardziej od tych, które przede wszystkim mają wzbudzać nasze zainteresowanie. Czy jest to zabieg zamierzony, czy też nie - nie wiem. Ale wiem, że pewny naukowiec, wicedyrektorka, poprzednia dyrektorka, matka Kontrolera i tajemniczy Głos... Są nad wyraz intrygujący. Uczyniono ich ludźmi specyficznymi i bardzo realnymi pomimo wszystkich otaczających ich dziwności. W swym obłędzie doskonale komponują się ze stworzoną przez autora atmosferą psychozy.
Ujarzmienie polecam wszystkim tym, którzy czytali Unicestwienie oraz Czytelnikom lubiącym strach, niekonwencjonalność, a także powieści inteligentne, sprawiające, że zadajemy sobie pytanie, jak naprawdę wygląda ten świat. Czy gdzieś obok nas nie czai się Strefa X...
Moja ocena: 10/10 (arcydzieło)
Już kiedyś zastanawiałem się, czy warto przeczytać tę serię. No i tak mi się tu teraz do Ciebie trafiło na pozytywną recenzję i już wiem, że warto sobie zaprzątać nią głowę. Zwłaszcza, że ocena taka wysoka :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto, VanderMeer jest specyficzny, ale genialny! <3
Usuń