środa, 31 grudnia 2014

117. "I Ty zostaniesz Demostenesem" - Anna Pluta


Opis: Po stłumieniu buntu niemieckich mieszczan w stołecznym Krakowie Władysław Łokietek zarządził ostre represje wobec jego uczestników. Zastosowano przy tym osobliwy test polskości – ścinano głowę każdemu, kto nie potrafił poprawnie wymówić słów: soczewica, koło, miele, młyn. A jeśli w ręce egzekutorów wpadł rodowity Polak, tyle że borykający się z problemami artykulacyjnymi? No cóż, ktoś taki miał prawdziwego pecha…
Dziś na szczęście wady wymowy nie pociągają za sobą tak drastycznych konsekwencji, ale… jak cię słyszą, tak cię piszą. Dlatego prawidłową wymowę i dobrą dykcję warto ćwiczyć w każdym wieku. Ta książka jest skutecznym narzędziem doskonalenia wymowy, równie dobrym jak kamyki, które uczyniły z jąkającego się Demostenesa najwybitniejszego mówcę starożytnej Grecji, lecz o wiele przyjemniejszym. Zabawne wierszyki utrzymane w stylistyce purnonsensu pozwolą ćwiczyć giętkość języka w atmosferze dobrej zabawy. Zawarte w tym zbiorku rymowane łamacze językowe prezentują zróżnicowany poziom trudności, dlatego mogą po nie sięgnąć zarówno dzieci, jak i dorośli.

 I ty zostaniesz Demostenesem musiałam mieć. Uwielbiam łamańce językowe, zatem takiej okazji nie mogłam przepuścić. Książka dotarła do mnie w samą wigilię, mimo to znalazłam chwilę, by zajrzeć do środka. Pozycja jest cieniutka, przeczytanie całej nie zajęło sporo czasu, przy okazji do zabawy wciągnęłam brata, by sprawdzić, jak to z tym poziomem trudności jest naprawdę...

 Wierszyki naprawdę były ciekawe, zabawne, z dowcipną pointą, tylko... Nie sprawiały mi większej trudności, co, nie ukrywam, nieco mnie zawiodło. Z nich wszystkich chyba tylko jeden stanowił dla mnie wyzwanie przy szybszym czytaniu (oczywiście na głos, bo bez tego zabawa nie ma sensu). Mimo to są świetnym sprawdzeniem własnych umiejętności językowych, to akurat muszę przyznać.

 Dałam książeczkę młodszemu bratu (klasa 3. podstawówki) i poprosiłam, aby przeczytał parę tekstów, by sprawdzić ten rzekomo zróżnicowany poziom trudności. No i tu niespodzianka, bo poszło mu znakomicie, zaledwie parę razy zająknął się przy jakimś nieznanym mu jeszcze słowie. A słów rzadko używanych również nie było mało. Z jednymi wierszykami szło mu gładko, z drugimi troszeczkę ciężej, ale żaden nie stanowił przeszkody nie do przebycia. Tak więc jakieś tam różnice w poziomie faktycznie były, jednak nie aż tak duże, by nie pokonał ich dziewięciolatek. Byłoby lepiej, gdyby w jakiś sposób oznaczono owe poziomy, człowiek nie musiałby się zastanawiać, kiedy zacznie się ten trudny...

 Autorka stworzyła świetną książeczkę (mówię książeczkę, bo ma zaledwie 42 strony), ładnie wydaną (twarda oprawa, śliczne ilustracje, dobra jakość papieru - wydawnictwo kolejny raz nie zawiodło pod tym względem), ale jest ona przeznaczona dla osób, które naprawdę mają problemy z wymową. Czy to jakichś głosek, czy też po prostu jąkają się albo cokolwiek innego, co sprawia komuś problemy. Dla dzieci także będzie to świetny podarek. Natomiast dla ludzi, którzy takowych wad nie posiadają, będzie to jedynie sprawdzenie swoich umiejętności w atmosferze dobrej zabawy.

Miła mama

Miła mama oniemiała,
Mierząc minę mima wzrokiem.
Mina mima tak zdumiała,
Że nie miauknie mętnym okiem.
Mimo że ma pudru miarę,
Mina mima mamę mami.
Mama mima ma za marę:
"Nie ma mima między nami".

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)

1 komentarz:

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)