środa, 5 sierpnia 2015

141. "Szepty o wschodzie księżyca" - C.C. Hunter


Opis: Kylie różni się od swoich rówieśników nawet na obozie dla nadnaturalnych istot. Widzi duchy i nie należy do żadnego gatunku – za to ma cechy ich wszystkich. Teraz pochłania ją odkrywanie sekretów nowej tożsamości, martwi się jednak, że Lucas i jego stado nigdy nie zaakceptują tego, iż Kylie nie jest wilkołakiem… A to sprawia, że dziewczyna znów zwraca się coraz bardziej w stronę Dereka, który jako jedyny jest stanie przyjąć ją taką, jaką jest.

Jakby tego było mało, Kylie nawiedza duch Holiday, komendantki obozu i najbliższej jej osoby. Jest tylko jeden mały szkopuł… Holiday żyje. Jeszcze. Kylie musi ocalić ją przed niewidocznym zagrożeniem, zanim będzie za późno. W świecie ciągłych wątpliwości i zamieszania tylko jedno wydaje się pewne: nie da się uniknąć zmian i wszystko kiedyś się kończy, nawet pobyt Kylie w Wodospadach cienia.

 Przy recenzjach poprzednich części często i gęsto narzekałam na autorkę. Że postacie płytkie, że infantylne, że nieco schematyczna fabuła i tak dalej. Jednak tym razem... Uch, tym razem pani Hunter zaskoczyła mnie jak nigdy dotąd. Bo nie dość, że pod koniec Zabranej o zmierzchu powieść trzymała już całkiem niezły poziom, to... Szepty o wschodzie księżyca okazały się o kilka klas lepsze od początku serii. Całe. Uwierzycie?

 Czytając Szepty..., miałam wrażenie, że do rąk wciśnięto mi książkę zupełnie innej autorki. Zaczęła się interesująco oraz skończyła interesująco, po drodze nie było żadnych wahań stylu, jak w Zabranej... Tym razem czytanie dzieła pani C.C. okazało się czystą przyjemnością od początku do końca. Spory wpływ na tę poprawę miał fakt, że w końcu udało jej się sprawić, iż postacie, które wykreowała, przestały być infantylne, fabuła trzymała się zasad logiki, a i styl w końcu zaczął przypominać styl godny osoby dorosłej, nie nieogarniętej nastolatki.

 Zmieniła się Kylie Galen, przestała być naiwna i pusta, nijaka. Metamorfozę przeszły również postacie towarzyszące pannie Galen; nabrały one głębi psychologicznej i emocjonalnej, czytelnik jest w stanie pojąć kierujące nimi motywy, dostajemy odpowiedzi na wiele pytań dotyczących przeszłości niektórych z nich. Pewne historie pozostają wzruszające, inne mają potencjał, by takimi się stać. Te drugoplanowe postacie być może nie uległy tak znacznej przemianie jak główna bohaterka, jednak nawet subtelne zmiany stały się zauważalne i znacznie wpłynęły na pozytywny wydźwięk całości.

 Nadeszła chwila, kiedy z czystym sumieniem mogę oświadczyć: ta autorka miała znakomity pomysł i świetnie przelała go na papier. Naprawdę nie sądziłam, że kiedykolwiek to zrobię. Tymczasem jestem pod wrażeniem tego, co wymyśliła C.C. Hunter - jak dotąd nie spotkałam się z takim pomysłem na istotę magiczną, a przecież szeroko pojęta fantastyka to mój ulubiony gatunek literacki. Ponadto akcja intrygowała, zwodziła na manowce, zakończenie trudno było przewidzieć. Tak, dałam się pozytywnie zaskoczyć i mam nadzieję, że Wy również pozwolicie na to Wodospadom Cienia. Warto przebrnąć przez pierwsze części będące czytadłami, by dotrzeć do utworu godnego miana książki.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Feeria!

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Recenzje pozostałych książek z serii Wodospady Cienia:

2 komentarze:

  1. O, czyli jednak jest jeszcze nadzieja dla tej sagi? Cóż, jak to mówią - lepiej późno niż wcale ;) Chyba nadrobię zaległe tomy, skoro ten jest tego wart.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto nadrobić, bo książki czyta się naprawdę szybko, a im dalej, tym lepiej :)

      Usuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)