poniedziałek, 22 lipca 2013

5. "Klątwa tygrysa. Wyzwanie" - Colleen Houck


Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna




„Pamiętaj, nieważne na jakie natrafisz przeszkody. Nawet jeśli będą bolesne i przysporzą trudności, nie wolno ci tracić nadziei. Utrata nadziei to jedyne, co naprawdę może cię zniszczyć.” 

 To moja druga przygoda z tą serią i na pewno nie ostatnia. W końcu na półce czekają dwie kolejne części. Po trzecią sięgnę z jeszcze większą ciekawością niż po drugą i nadzieją, że każda kolejna będzie lepsza od poprzedniej. 

 Początek nie ma w sobie ani krztyny magii, to zwyczajne życie amerykańskiej dziewczyny ze złamanym sercem. Owa dziewczyna przez całe 50 stron mówi o swoim eks chłopaku  per "on". Tak, zabawiałam się liczeniem :D Bynajmniej nie dlatego, że było nudno. Mimo wszystko początek okazał się ciekawy, jednak akcja naprawdę rozkręciła się, gdy Ren zawitał do drzwi Kellsey. Rozpoczęła się wojna o jej serce, którą... jak myślicie, kto wygrał? 


 Ren zostaje porwany przez Lokesha, a klątwy nie złamano. Kellsey wyrusza więc w podróż na Mount Everest u boku czarnego tygrysa. Autorka znowu zgrzeszyła przydługimi opisami życia codziennego i jazdy do Tybetu, jednak można jej to wybaczyć, bo później akcja znowu toczy się niczym lawina. Bardzo podoba mi się wątek zadań, które Kells i tygrysy muszą wykonać w magicznych krainach. Na początku jest różowo, dosłownie rajsko, a później coraz bardziej niebezpiecznie. No i dary, które zdobywają, również zasługują na uwagę, ponieważ każdy ma swoje miejsce w kolejnej wyprawie. 


 Jedyne, czego nie mogę przeboleć to fakt, iż bohaterka stale odtrąca Kishana, zachwycając się idealnym Renem. Młodszy z braci ma w sobie tę realność i jakąś żywiołowość, spontaniczność, której brakuje starszemu księciu.



 Po powrocie z wyprawy, kiedy to tygrysy zyskują dodatkowe 6 godzin w ludzkiej formie, Kellsey wymyśla plan odbicia Dhirena. I tutaj autorka znowu zaskakuje nietuzinkowymi pomysłami, jednak prawdziwą bombę zostawia na sam koniec; maska Rena jako mężczyzny idealnego znika.  Dlaczego? Przekonajcie się sami, sięgając po tę książkę!


Moja ocena: 6 (rewelacyjna)


2 komentarze:

  1. Już od dawna rozważam sięgnięcie po tę serię, widzę jednak że naprawdę warto! ; )
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie stać mnie na te książki *smut, smut* ;C no trudno, będę się musiała jakoś obejść :) Ale recenzja rzeczywiście bardzo zachęca :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)