wtorek, 15 października 2013

41. "Inne anioły" - Lili St. Crow



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

 Szesnastoletnia Dru Anderson jest córką łowcy. Łowcy wampirów, wilkołaków, zombi i wszelkiego innego tatałajstwa, które pałęta się po tym świecie, zagrażając ludziom, a które istnieć w ogóle nie powinno. Kiedy inne nastolatki umawiają się na randki lub odrabiają zadanie domowe, ona trenuje sztuki walki i czyści broń. Kiedy inne nastolatki mają mnóstwo przyjaciół, ona nie ma ani jednego znajomego. Spójrzmy prawdzie w oczy: trudno zaprzyjaźnić się z kimś, gdy w danym miejscu zamieszkania spędza się po kilka tygodni, co najwyżej miesięcy, nie wspominając już o tym, że przecież nie powie przyjacielowi "Hej. Mój tatuś zabija demony od ósmej do szesnastej, a twój czym się zajmuje?".


 " (...) rzecz w tym, że nie tylko wampiry potrafią robić z ludzi żywe trupy. Jest jeszcze wudu, pochówek w skażonej ziemi, czarna magia, praca w supermarketach - cały wachlarz możliwości."

 Wiele książek zaczyna się okropnie tylko po to, żeby zakończyć się świetnie. Sięgając po "Inne anioły" nie byłam przekonana do swojego wyboru, ale skoro już tak stały na półce, takie przywiezione aż znad morza... Jakże mogłam się im oprzeć? Powieść mile mnie zaskoczyła, gdy nie tylko prolog okazał się intrygujący, ale i sam początek. Później jednak w miarę czytania i zbliżania się do końca, pojawiły się zgrzyty. Czasami gubiłam się i nie wiedziałam, o co właściwie chodzi, wracałam do poprzednich linijek, sądząc, że może coś przegapiłam, a tu... nic nie przegapiłam, bo brakujących informacji nie było. 


„Sny to fałszywi przyjaciele, moja mała Dru. Nie pokazują ci tego, czego potrzebujesz, ani tego, co jest pewne, nie pokazują nic, na czym można by się oprzeć. Tylko możliwości, to wszystko.”

 "Inne anioły" zostały napisane w przystępnym stylu, czyta się je lekko i przyjemnie. Miejscami emocje sięgały zenitu, sprawiając, że czytało się książkę z zapartym tchem. Innym razem człowiek czytał, bo po prostu przed oczami majaczyły mu jakieś literki. Myślę jednak, że nie minę się z prawdą, pisząc tutaj, iż w gruncie rzeczy powieść jest emocjonująca.


 "(...) facet nie spodziewa się, że po walnięciu go w jaja, będziesz chciała zrobić coś jeszcze. Pewnie dlatego, że krocze jest dla facetów centrum wszechświata i nie przypuszczają, że ty myślisz inaczej,"

 Na okładkowym opisie znajdziecie wzmiankę o dwóch tajemniczych chłopakach. Ktoś znowu przejaskrawił sprawę, bo tajemniczy jest tylko jeden. Drugi jest dziwny. Od razu uprzedzam, żebyście nie zrażali się myślą, że to kolejny paranormalny romans jakich wiele na rynku. Może i będzie to mały spoiler, ale miłości to tu raczej nie było. No chyba że takiej ojca do córki i córki do ojca. Taka i owszem, była.


„Tak naprawdę ludzie wcale nie chcą się o tobie niczego dowiedzieć, po prostu próbują cię jakoś zaszufladkować. Całe dwie sekundy zajmuje im określenie, kim jesteś, a gdy nie pasujesz do ich pochopnej definicji, denerwują się albo złoszczą.”

 Dru jako główna bohaterka jest całkiem znośna. Nie irytuje, nie marudzi, nie narzeka na swój los. Ale też nie wybija się z grona innych głównych postaci. To jeden z tych tworów literackich, które nie zostaną w pamięci na długo. Za to jej ojciec... Tu sprawa wygląda całkiem inaczej - polubiłam go, choć we własnej osobie (a i to nie całkiem) wystąpił tylko raz. Resztę informacji o nim otrzymujemy ze wspomnień Dru. On zdecydowanie jest postacią, która wychodzi z szarego szeregu. 




 Książka ma wady i zalety. Których więcej? Sądzę, że balansuje na granicy i tylko od naszego subiektywnego odbioru zależy, w którą stronę przechyli się szala: w stronę dobrej książki lub w stronę kolejnego czytadła. Zachęcam was do przeczytania, żebyście mogli sami to ocenić.

Moja ocena: 4 (dobra)

PS Książkę wydało Amber, więc chyba nie muszę rozpisywać się nad ich nieróbstwem (znowu były literówki). 

5 komentarzy:

  1. Literówki w książkach od tego wydawnictwa są po prostu straszne.. Już w ogóle zrezygnowałam z książek, które wydają, bo po prostu nie mogę znieść tego, że mam wydawać pieniądze na książki, które wyglądają jak tekst roboczy. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też korci, żeby nie kupować ich książek, bo szlag mnie trafia, gdy widzę, że nad książką pracowało kilkanaście osób, a wygląda to gorzej niż gdybym sama ją redagowała. Ale przyznać trzeba, że książki na ogół mają niezłe. Patowa sytuacja :/

      Usuń
  2. Ostatnio czytałam genialne "Niebo jest wszędzie" i jęczałam nad tymi wszystkimi literówkami.
    A co do książki... Nie wiem, może przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cytat o facetach i walnięciu w krocze - dobre :D Muszę sobie zapisać.
    Co do samej książki to nie jestem zaintrygowana, chociaż nie wykluczam, że kiedyś przeczytam ją. Fabuła zaczyna mi przypominać trochę inne modne ostatnio książki, chociaż szczerze powiedziawszy - znam je tylko z recenzji innych :) Nie skreślam książki, ale nie dodaję jej do listy "must have" :)

    I chyba muszę dorwać jakąś książkę tego wydawnictwa, aby zobaczyć na własne oczy czy naprawdę jest tyle literówek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałabym, ze względu na samą postać ojca Dru ;D Jestem ciekawa tego pana :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)