wtorek, 23 lipca 2013

6. "Ja, diablica" - Katarzyna Berenika Miszczuk


Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna    

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. 

 Kiedy czytelnik raz wstąpi do Los Diablos, już nigdy nie zechce opuścić... Piekła i diabłów. Tak właśnie było ze mną po lekturze "Ja, diablicy". Mało tego, ja się po prostu w dwóch diabełkach zakochałam! Dobra zabawa, głośny śmiech i ukradkowe westchnienia gwarantowane. Trzymajcie się mocno, bo jazda będzie ostra!

 Wiktoria Biankowska jest młodą studentką, która zostaje zamordowana podczas powrotu do domu z imprezy. Dziewczyna trafia do Piekła i akcja od razu rusza jak huragan, wciągając w ten wir nas, czytelników - Wiktoria zostaje zakontraktowana na 66 lat jako diablica (diablice to towar deficytowy, oprócz niej tę funkcję pełni jeszcze Kleopatra; wszystkie diabły to mężczyźni), dostaje moc i zaczyna swoją pracę przy kuszeniu śmiertelników. 


 Główna bohaterka jest dobrze wykreowaną postacią, narracja w pierwszej osobie ani trochę nie przeszkadza. Jedyne chwile irytacji przeżyłam, kiedy panna Biankowska uparcie nazywała Piotra (śmiertelnika, dla którego stale powracała na Ziemię) "Piotrusiem". No i może jeszcze wtedy, gdy odtrącała Beletha. Toż to ideał! *bynajmniej nie jest to ironia czy sarkazm*  Co z tego, że jest nieśmiertelnym diabłem, czasami kłamie i prawdopodobnie jest zamieszany w jej przedwczesną śmierć? Poza tym ma same zalety. W przeciwieństwie do Piotrusia, jego nie lubię... 


 Akcja pędzi na złamanie karku, obficie tryskając humorem w nawet najpoważniejszych sytuacjach. W dużej mierze za piekielne zamieszki odpowiedzialny jest Azazel. Ten diabeł praktycznie dominuje wszystkie inne postacie, to on najdłużej pozostaje w pamięci i to jego autorka najlepiej wykreowała. To mocna, wyrazista postać, której utarte schematy się nie imają. Jego psychopatyczne pomysły napędzają wszystkie wydarzenia.


 O postaciach można mówić wiele, bo poznajemy również Śmierć, która sama siebie określa jako bezpłciowe "ono", uroczego blondyna, który ma na tapecie komputera Angelinę Jolie - czyli Lucyfera oraz jego sekretarkę. Owa sekretarka tak naprawdę jest mężczyzną przebranym za kobietę. Ot, ta piekielna swoboda i tolerancja!


 Sięgnijcie po tę książkę i przekonajcie się, jakie jeszcze kryje niespodzianki! Świetna okładka powinna was tylko do tego zachęcić. Szczególnie ta tylna ;)


Moja ocena: *7 (wybitna)



4 komentarze:

  1. Bardzo lubię tę serię - przede mną wciąż ostatni tom. Podobnie jak Ty pokochałam Beletha, to diabelnie doskonała postać ;)

    Na Twoim miejscu zmieniłabym czcionkę na mniejszą, nie tak bardzo przytłaczającą ;)

    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam za sobą lekturę wszystkich części, było interesująco. Nawet bardzo... :D

      Dzięki za przydatną radę, w końcu to Wam ma się dobrze czytać :)

      Usuń
  2. To jest pierwsza część? Albo jest więcej? :) Na pewno przeczytam, dzięki za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest pierwsza część, a następne to: "Ja, anielica" i "Ja, potępiona" :) Mam nadzieję, że pokochasz tę serię tak samo mocno jak ja ^^

      Usuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)