środa, 1 stycznia 2014

58. "Minione życia" - Wojciech Baran



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

Opis: Pewnej burzliwej nocy do Piotra Wolskiego przybywa młoda Rosjanka – Nadia Prokotov. Mężczyzna zaskoczony porą niecodziennej wizyty każe jej się wynosić. Jednak słowa, które słyszy przez zamknięte drzwi sprawiają, że zaczyna on rozumieć, jak wiele ich łączy. Stare niedokończone rzeczy, o których Piotr wolałby zapomnieć, powracają za sprawą najbliższej mu osoby – jego syna.
Następne kilkanaście minut rozmowy determinują dalsze życie Piotra.

Piotr z Nadią usiedli, staruszka zaś zajęła miejsce naprzeciwko nich, odkładając palącą się latarnię na stół.
– Sama pani tu mieszka? – spytał Piotr, rozglądając się po kuchni.
– Tak – odparła rzeczowo kobieta. – Dwóch moich synów aresztowano jeszcze w pięćdziesiątym drugim roku. Mąż zaś tydzień temu zaginął bez śladu.
– Jak to zaginął? – spytała poważnie Nadia.
Kobieta spojrzała na nią swoimi szarymi oczami, z których emanowała jakaś dziwna pustka. Następnie popatrzyła w okno i szepnęła złowrogo:
– Te moczary. Około dwóch tygodni temu zaczęła się seria tajemniczych wypadków. Ludzie zaczęli ginąć bez śladu. Domy znajdujące się na obrzeżach miasta znajdowano nad ranem zdewastowane, a mieszkające w nich rodziny... – Rozłożyła ręce i z bezsilnym uśmiechem dodała: – ...jak kamień w wodę.
– Gdzie znajdują się te domy? – spytał poważnie Piotr.
– Wszędzie wokoło Stołeczna. Dwa z nich stoją sto metrów od nas. – Wskazała ręką dalszą część drogi biegnącej za oknem.
– A co się stało z resztą ludności? – spytała Nadia.
– Wszyscy tutaj znali przecież legendę północnych ziem – odparła z tajemniczym uśmiechem staruszka. – Pouciekali...

 Sięgając po Minione życia, nie byłam pewna, co tak naprawdę zostanie mi zaserwowane. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało fantastycznie: Rosja, którą tak uwielbiam, tajemnice, bez których właściwie nie ma dobrej książki... No i ten fragment powieści widoczny na tylnej okładce. To właśnie on sprawił, że ostatecznie zdecydowałam się na tę, a nie inną lekturę. Czy mój wybór był słuszny? Przekonajcie się.

"Ktoś, kto nie boi się przegranej, najczęściej wygrywa, ponieważ jego ruchy są płynne i nieskrępowane strachem."

 Wojciech Baran ma dar. Należy do grona tych szczęściarzy, którzy zaczynają książkę z impetem i tak też ją kończą. Minione życia intrygują czytelnika już od pierwszej strony, sprawiając, że chce on przekonać się, co będzie dalej. A im dalej brnie w historię Piotra i Nadii, tym bardziej nie chce poznawać jej zakończenia. Przynajmniej tak było w moim przypadku: czytałam, czytałam i pragnęłam, by ta książka się nie skończyła, ponieważ rzadko można dostać w ręce coś, co jest tak dobrze napisane i co tak bardzo wciąga.

"Wiara was złączy...
religia podzieli..."

 Autor napisał Minione życia językiem przystępnym i na swój sposób lekkim, ale eleganckim. I to właśnie mi się podobało: były przekleństwa, styl mówienia danych postaci wyraźnie oddawał ich charakter, jednak nie można powiedzieć, że powieść została napisana w języku potocznym. Moją uwagę zwrócił fakt, że pan Wojciech nieco nadużywał wyrażeń lekko i delikatnie. W sumie nie przeszkadza to jakoś szczególnie; mnie po pewnym czasie ten dziwny nawyk pisarza zaczął bawić.

"Sen jest najlepszym lekarstwem na problemy, a alkohol na bezsenność..."

 Minione życia to powieść przemyślana, dopracowana i dopieszczona w każdym calu. Autor stworzył niezwykle realistyczne postacie, przemyślaną intrygę, trzymając czytelnika cały czas w napięciu. Przywiązałam się bohaterów Minionych żyć, przeżywając opisywane emocje równie intensywnie, co oni sami. Warto również wspomnieć, że pan Wojciech potrafił nastraszyć. Czym? Sięgnijcie po książkę i przekonajcie się sami! Nie można mu też odmówić umiejętności wzruszania oraz poruszania trudnych tematów, tak jakich jak np. religia.

 Minione życia polecam każdemu, kto oczekuje od książki klasy, dojrzałości, przemyślanej akcji oraz morału. Wojciech Baran stworzył małe arcydzieło, które czyta się szybko, ale nie połyka się go jak byle historyjki. Autor zmusza czytelnika do refleksji nad dobrem, złem oraz nad samym sobą. Przywraca wiarę w miłość, wierność i przyjaźń.


ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NOVAE RES


Moja ocena: 7* (wybitna)

6 komentarzy:

  1. W sumie to mnie kusi... Jeśli będziesz taka łaskawa i mi pożyczysz to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacheciłaś mnie już wiem co wezmę od Novae ras jak będzie na liście zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko brzmi nieźle, ale nie mój typ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś dla mnie :-). Skuszę się gdy będę mieć okazję na pewno :-)
    Zapraszam do siebie :-)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa lektura, chociaż mi nieznana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 21 yr old Executive Secretary Hamilton Beevers, hailing from Vancouver enjoys watching movies like The Derby Stallion and Calligraphy. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a 600SEC. Idz do strony internetowej

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)