środa, 9 października 2013

38. "Wampir z MO" - Andrzej Pilipiuk



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

Opis: Wszystko, co nasze oddam za kaszę…

Jest plan, ale trzeba naruszyć prywatne zasoby srajtaśmy i podłożyć trupa w milicyjnym mundurze!

Paskudny grudniowy poranek na Pradze. Wzmacniane stalą buciory, tarcze z grubego plastiku, pały, hełmy z przyłbicami. 

Amerykanie, jak zwykle, winni są obecności stonki ziemniaczanej i doprowadzenia żuczków do śmierci z zimna. 

Harcerz jako wilkołak? Ależ owszem, czemu nie jemu też należy się?! 

Do zobaczenia w kostnicy!

 Wampir z MO jest kontynuacją Wampira z M-3. O ile pierwsza część była dosyć ciekawa, o tyle w drugiej kompletnie się zakochałam. Pilipiuk należy do grona tych autorów, których książki kupuję nawet w ciemno, bo wiem, że mnie nie zawiedzie. Tak było i tym razem. Chciałam też napisać, że macie się nie martwić, ponieważ tutaj nie ma żadnych świecących Edwardów wysysających biedne zwierzątka, ale... nie mogę tego zrobić, gdyż skłamałabym. Jedno jest pewne: wampiry z kapitalistycznej Ameryki znacznie różnią się od tych słowiańskich z komunistycznej Polski. 

 W PRL-u wszystko było inne niż teraz: i sklepy, i życie, i krwiopijcy. Ba, nawet Necronomicon został napisany cyrylicą! W tejże cudownej księdze kryją się wszelkie tajemnice wampirzej rasy. I wszystko jest dobrze, dopóki Amerykaniec się za nią weźmie. Wtedy właśnie znowu przejawia się jego brutalna natura; giną zwierzątka. A że stonka ziemniaczana? Co biedna stonka winna? Ona też chce żyć! 

 Stonka chce żyć, wilkołak chce natomiast być harcerzem. Więc dlaczego ma sobie żałować? A niech będzie! Gorzej tylko kiedy wampirzyca i wilkołak chcą stworzyć udany związek; jej brak popędu seksualnego może naprawdę uprzykrzyć życie obojgu. 
Bycie żywym, krwiopijczym trupem nie jest łatwe, zwłaszcza gdy dopiero co wyszło się z okresu dojrzewania. Ale co jeśli istnieje sposób, żeby odwrócić przemianę? Czy też marzenie Gosi o normalnym życiu, gdzie rodzice nie wrzeszczą na jej widok, a babcia i brat nie usiłują odstrzelić jej głowy, to tylko mrzonka? Przekonajcie się! Od siebie powiem Wam tylko tyle: w tym przypadku przyda się znajomość matematyki. 

 W opisie mowa o trupie w milicyjnym mundurze i naruszonych zasobach srajtaśmy (towar deficytowy na tamte czasy). Niech wystarczy Wam jedno: w tym maczał palce major Nefrytow. A jak już on się za coś zabiera, to wiadomo, że trzeba książkę przeczytać! 


komm nach Hause Kinder machen

 Powieść jest napisana lekkim językiem, podzielona na opowiadania, które na ogół jakoś szczególnie się ze sobą nie łączą, ale to w niczym nie przeszkadza: każde jest tak samo świetne. W każdym występują również nasi ulubieni bohaterowie główni: Gosia (nastoletnia wampirzyca), Marek (wampir-ślusarz) i Igor (wampir-komunista). W książce nie zabraknie sytuacji skrajnie absurdalnych (spójrzcie na firmę, która wyprodukowała Wasz telewizor, żebyście wiedzieli, w jakim języku będą przeklinać wychodzące z niego dziewczynki). Może i nie ma tu jakichś górnolotnych i pięknych wyrażeń, głębokich przesłań, ale Wampira z MO naprawdę warto przeczytać. To właśnie jego prostota, absurdalność i dowcip Was urzekną. Gorąco polecam!

Moja ocena: 6 (rewelacyjna)

5 komentarzy:

  1. Widziałam go kiedyś na półce i chciałam kupić. Nie wiem jak to się wtedy stało, że w końcu nie nabyłam go. Ale w takim razie muszę najpierw nabyć pierwszy tom :) Jak wiesz staram się zacząć czytać polską literaturę, głównie fantastykę, więc idealnie by pasowało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A propos Pilipiuka wypożyczyłam Ci dzisiaj w bibliotece "Truciznę" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To może kiedyś, na razie czekam na dostawę przygód o pewnym egzorcyście :)

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę w końcu zapoznać się z twórczością tego autora :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)