poniedziałek, 5 sierpnia 2013

12. "Gone. Zniknęli. Faza pierwsza: Niepokój" - Michael Grant


Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

"(...) inni nie mogą cię usidlić, usidlić może cię tylko własny strach. Sprzeciwisz się, to wygrasz."

  Powieść zainteresowała mnie już samym opisem - w końcu kto z nas nie marzył chociaż raz w życiu o tym, żeby nie było dorosłych? W Perdido Beach to marzenie się spełniło, ale nic nie wyglądało tak, jak powinno; szok po utracie rodziców mieszał się z uciechą swawolenia - nastolatki bawiły się, dzieci płakały. Czy ktoś w końcu zorientował się, że trzeba zaprowadzić porządek? Oczywiście. Nawet kilka osób...

 Powieść wciąga od pierwszych stron, wszystko jest uporządkowane i jak najbardziej logiczne. Michael Grant ma naturalny dar tworzenia stopniowego napięcia, łączenia fantastyki z naukowymi wyjaśnieniami. Wielu autorów w końcu pogubiłoby się i zrobiło błąd, ale nie on. "Gone..." jest dopracowane i dopieszczone w najmniejszym nawet calu.

 Po początkowym oszołomieniu przychodzi czas na walkę o władzę. Czy to możliwe, żeby dzieci (w ETAP-ie, jak nazwano Perdido Beach, nie został nikt powyżej 15 roku życia) były zdolne do czegoś więcej niż słownych przepychanek i kilku kuksańców? Otóż tak. Prędko przekonujemy się, że kiedy pozbawić człowieka zakazów i postawić w nieznanej sytuacji, staje się on niczym innym jak zwierzęciem nastawionym na przetrwanie. Najsilniejsze osobniki zaczną walkę o dominację, a słabsze podzielą się na wrogie obozy w tej bitwie.

"- Nadal śni ci się, że dręczysz zwierzęta?
- Nie, doktorze, śni mi się, że dręczę pana."

 Autor stworzył gamę przeróżnych postaci połączonych jednym: wszystkie są zmuszone do przedwczesnego dorastania. Jednak na tym ich podobieństwa się kończą, ponieważ każda z nich inaczej radzi sobie z trudną sytuacją. Główny bohater, Sam, zostaje uznany za przywódcę, chociaż wcale tego nie chce. Pomagają mu Astrid, która jest obciążona opieką nad autystycznym braciszkiem, i Quinn, który z każdą stroną coraz gorzej sobie radzi. Jest też tępy osiłek torujący sobie drogę do władzy pięściami - Orc, jest i Cain przejmujący władzę przy pomocy osobistego wdzięku. Jego pomocnicy - Diana i Drake - to niezwykle ciekawe postacie. Drake jest sadystą i psychopatą (patrz cytat na górze), a Diana... stanowi zagadkę. Wykorzystuje wszystkich bez skrupułów, jednak można odnieść wrażenie, że potrafi kochać. 

 Polecam tę powieść każdemu, kto lubi mocne wrażenia i książki, które dają do myślenia, bowiem przy czytaniu "Gone..." nie sposób nie zastanawiać się, co byśmy uczynili na miejscu bohaterów. Gorąco zachęcam was do zapoznania się z twórczością pana Granta. Tworzy naprawdę niesamowite, a jednocześnie realne światy.


Moja ocena: 6 (rewelacyjna)

6 komentarzy:

  1. Ja jak pierwszy raz miałam się zebrać i przeczytać książkę, po paru stronach odpuściłam i oddałam książkę do biblioteki. Może następnym razem będzie inaczej :))
    BARDZO ŁADNY SZABLON :P
    Pozdrawiam!

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem na pewno będzie inaczej! :D
      Dziękuję bardzo za komplement ^^

      Usuń
  2. Cała seria jest rewelacyjna!!
    Właśnie wyszła ostatnia część - 6.
    Pozdrawiam i polecam całość :)
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja utknęłam na drugiej - póki co nie mam dostępu do dalszych części, ale kiedy tylko będę mogła, dokończę serię. :D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. jedna z najlepszych książek ever <3
    a recenzja, jak każda, na wysokim poziomie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce. Jedna dziewczyna w gimnazjum nosiła ją ze sobą do szkoły i cały czas czytała. Strasznie zachwalała. I ty zachwalasz, więc chyba się skuszę.
    Jak zwykle cudna recenzja <3
    Pozdrawiam *.*

    http://hopebravestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)