środa, 14 sierpnia 2013

18. "Delirium" - Lauren Oliver



Skala ocen :
1 - beznadziejna
2- słaba
3 - przeciętna
4 - dobra
5 - bardzo dobra
6 - rewelacyjna
*7 - wybitna

„Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron. Przed i po. I w trakcie - moment na krawędzi.”

  Każdy człowiek przynajmniej raz w życiu marzył o tym, żeby móc nic nie czuć. Żeby mieć magiczny guziczek albo cudowną tabletkę, która wyłączy nasze uczucia. Było to w różnych momentach życia: kiedy odchodziła bliska nam osoba, kiedy pokłóciliśmy się z przyjacielem, kiedy gorycz rozczarowania sączyła jad w nasze serce. Kiedy nieszczęśliwie się zakochiwaliśmy... W świecie stworzonym przez panią Oliver ludzie nie cierpią z powodu miłości - oni po prostu nie kochają. Nie mogą, ponieważ takie są regulacje prawne. Ponieważ ktoś kiedyś wynalazł lekarstwo na miłość...

  "Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?"

 Główna bohaterka, Lena, z niecierpliwością odlicza dni do swoich urodzin. I do zabiegu, po którym nie będzie zdolna do zakochania się w kimkolwiek. Stale usiłuje dusić w sobie obawy, że amor deliria nervosa dopadnie ją, nim specjaliści temu zapobiegną. Tak właśnie było z jej matką, a potem także z siostrą. Lena nie chce kochać, chce po prostu jak najlepiej wypaść przed komisją ewaluacyjną, która wybierze dla najlepszego kandydata na męża i ojca jej dzieci. Jedna osoba - Alex - zaprzepaszcza wszystko. 

 Nie przepadam za książkami o miłości, chyba najzwyczajniej w świecie należę do osób, które wolą coś spod znaku szabelki i ciętej riposty, ale na książkę się skusiłam, gdyż pomysł autorki naprawdę okazał się niekonwencjonalny. Gorzej z wykonaniem. Powieść sama w sobie nie jest zła, ale... brakuje jej polotu, akcji, lekkości w czytaniu. Czegoś, co nie pozwoli czytelnikowi zasnąć, zanim nie dotrze do ostatniej strony. "Delirium" mimo wszystko ma w sobie coś, co nie pozwoliło mi odłożyć książki na bok i kazało mi mozolnie przeć naprzód. Tego czegoś jednak nie wystarczyło, abym z niecierpliwością usiłowała dorwać kolejną część.Może to dlatego, że najwięcej akcji było pod koniec? Ot, było miło, ale się skończyło. Jak nadarzy się okazja, to jeszcze się spotkamy, jak nie to nie. 

 Lena na pozór jest idealną panienką, grzeczną, uczynną, cichą i tak dalej. Pozory mylą; gdy przychodzi co do czego, potrafi się zbuntować, potrafi nie tylko pójść na koncert nieocenzurowanej przez państwo muzyki, ale także walczyć o miłość i przeciwstawić się wszechobecnemu systemowi. 

„Mary, Mary weź parasol,
 niech nie zmylą cię żywioły,
 Choć deszcz z nieba dziś nie spadnie,
 Będą lecieć wciąż popioły.
 Mary, Mary wiosłuj szybko,
 takie dziwne przyszły dni,
 Morze burzy się bez sztormu,
 I ma przy tym kolor krwi.”

 Bardzo podobały mi się przeróżne rymowanki czy pseudonaukowe teksty o amor deliria nervosa wymyślone przez autorkę, które pojawiały się przed każdym rozdziałem. Było to naprawdę interesujące urozmaicenie, świetny dodatek.

 Książka nie jest zła, ale nie jest też jakimś wybitnym arcydziełem. Powiem tak: jeżeli interesuje was, to po nią sięgnijcie, jeżeli nie, to nie - obejdziecie się bez niej. Na pewno daleko jej do "Igrzysk Śmierci", wbrew temu, co ubzdurał sobie ktoś, kto miał wpływ na treść znajdującą się na okładce. 


Moja ocena: 4 (dobra)

9 komentarzy:

  1. Od długiego czasu mam ochotę, ale teraz wiem, że nie muszę się śpieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że oryginalny pomysł na książkę... Chociaż nie wiem, ze względu na gatunek, czy przekonam siebie, by po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czasem opisy na okładkach typu "następca Harry'ego Pottera" itd. :) W tym wypadku widzę, że "Igrzysk Śmierci". W tym wypadku sądząc po Twojej recenzji mija się to z prawdą i to sporo. Pomysł na książkę ciekawy. Ale - jak sama wspomniałaś - gorsze wykonanie :) Jak się napatoczy - sięgnę po nią, jeżeli nie - pewnie przeżyję (co również napisałaś) :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka bardzo mi się spodobała, ponieważ wywołała we mnie rozmaite uczucia. A gdy jakiejkolwiek powieści to się udaje, to jest przez mnie bardzo ceniona. :) Zamierzam się do przeczytania kolejnych części i spróbowania innych książek tej autorki. Podobno ,,7 razy dziś" jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam o tej powieści i zastanawiam się nad jej kupnem - kto wie, a nuż będzie lepsza? :)

      Usuń
  5. Wbiję w tym tygodniu i mi to pożyczysz, okejka? 8-)
    super recenzja, jak każda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że ci pożyczę :D
      A ty mnie tu już tak nie czaruj, twoje są tak samo dobre albo nawet lepsze! :3

      Usuń
  6. Ja kocham tą historię, ta trylogią jest jedną z moich ulubionych. Nigdy nie porównałabym "Delirium" i "Igrzysk śmierci" to w ogóle coś innego. Lubię "Igrzyska śmierci", ale nie jest to moja ulubiona książka, a "Delirium" lubię o wiele bardziej. Masz rację, akcja jest tak na prawdę dopiero pod koniec, ale mi to nie przeszkadza. Nie mogłam się oderwać od tej historii. Bardzo ją polubiłam.Lena to chyba jedna z moich ulubionych żeńskich bohaterek książkowych. Czułam się podobna do Leny. Niby poukładana, grzeczna,nie sprawiająca problemów, ale równocześnie silna, gotowa walczyć o to co kocha kobieta.
    Końcówka mną wstrząsnęła, pamiętam, ze płakałam.
    A no i muszę wspomnieć o moim kochanym Aleksie. Ubóstwiam go <3 Strasznie podoba mi się jak Lena porównuje jego włosy do "jesiennych liści", czuje wtedy liście hałasujące na wietrze.
    Świat, który stworzyła autorka, jest według mnie dopracowane. Zasady, system.
    Tak jak ty bardzo podobają mi się te rymowanki, teksty o amor deliria nervosa oraz urocze wiersze.
    Tak więc ja jestem fanką tej trylogii i gorąco ją wszystkim polecam :) Nie każdemu się spodoba, ale warto przeczytać choćby ze względu na ciekawy pomysł świata, w którym żyją bohaterowie.
    Pozdrawiam *.*
    W wolnej chwili zapraszam do siebie ;)
    http://hopebravestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. 49 year-old Community Outreach Specialist Danny Ramelet, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Soapmaking. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Ferrari 400 Superamerica. prosto ze zrodla

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy! Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - każdy jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję :)

Podzielcie się również linkami do własnych blogów, chętnie tam zajrzę :)